Najnowsze dane z Niemiec potwierdzają jednak słuszność tej decyzji.

Centrum Europejskich Analiz Ekonomicznych ZEW poinformowało, że obliczany przez tę instytucję indeks oczekiwań inwestorów instytucjonalnych i analityków spadł do 7,6 pkt z 14,1 pkt w marcu. Ekonomiści spodziewali się odczytu na poziomie 11,3 pkt. Indeks ZEW służy do przewidywania koniunktury giełdowej w najbliższych sześciu miesiącach. – Kilka czynników ryzyka zbiegło się razem i to trochę popsuło nastroje. Poza tym niemiecka gospodarka od ponad półtora roku przeżywa duże ożywienie, a to kiedyś musi się skończyć – uważa Joerg Lueschow, ekonomista z WestLB.

Niepewność co do przyszłości gospodarki zwiększyła się w wyniku dużego wzrostu cen ropy naftowej, podniesienia przez EBC stóp procentowych z rekordowo niskiego poziomu i wreszcie na skutek konieczności udzielenia pomocy finansowej Portugalii, która sama nie mogła sobie poradzić z kryzysem zadłużeniowym. Z najnowszych danych wynika, że gospodarka niemiecka w dalszym ciągu rozwijała się w I kwartale bardzo szybko. Na cały bieżący rok czołowe instytuty ekonomiczne prognozują tempo wzrostu PKB na 2,8 proc. Wyniki I kwartału rzeczywiście zapowiadają się znakomicie, bo w lutym wzrosły zarówno zamówienia, jak i produkcja przemysłowa.

A w marcu zaufanie przedsiębiorców utrzymało się na poziomie zbliżonym do rekordowego, bezrobocie było zaś najniższe od 19 lat. Ale stopa inflacji niespodziewanie wzrosła w Niemczech w minionym miesiącu do 2,3 proc., o czym przesądziła cena ropy na poziomie ponad 110 USD za baryłkę – poinformował wczoraj Federalny Urząd Statystyczny. To największa inflacja od października 2008 r. W całej strefie euro inflacja wzrosła prawdopodobnie do 2,6 proc. z 2,4 proc. w lutym. Ostateczne dane będą znane w piątek.