Indeks S&P/Case-Shiller, mierzący ceny domów w 20 amerykańskich metropoliach, wykazał, że ceny nieruchomości w USA w dużych miastach w czerwcu wzrosły średnio o 1,1 proc., po majowym wzroście o 1 procent. W Chicago i Minneapolis zanotowano najwyższy liczony miesiąc do miesiąca wzrost rzędu 3,2 proc. W Atlancie wzrost cen wyniósł 1,5 proc., Phoenix natomiast 0,3 proc.
Czyżby nastąpiła stabilizacja na rynku nieruchomości? Niekoniecznie. Celia Chen dyrektor w Moody's Analytics twierdzi, że ceny nieruchomości początkowo będą rosły, by spaść w nadchodzących miesiącach i będą najniższe w pierwszej połowie 2012 r. Stabilizacja na rynku nieruchomości jest tymczasowa.
Jesienią ceny spadają
Eksperci mówią, że zauważalny wzrost cen wiąże się z faktem, że największy ruch na rynku nieruchomości obserwuje się na wiosnę i w lecie. Patrick Newport ekonomista z IHS Insight stwierdził, że wzrost cen zaniknie na jesieni, kiedy spadnie podaż. Zmaleje zainteresowanie kupnem domu również i ceny będą musiały spaść.
Mimo chwilowej poprawy to i tak w porównaniu z czerwcem 2010 r. ceny są o 4.1 procent niższe, a w porównaniu z rokiem 2006 r. o 33 procent niższe. Spodziewany jest dalszy nawet 10 procentowy spadek cen w związku z małym zainteresowaniem nieruchomościami jak i przejęciami przez banki nieruchomości. Gdyby gospodarka znów weszła w recesje to należy spodziewać się nawet 40 procentowego spadku cen. Wzrost bezrobocia przyczyni się do dalszych przejęć hipotek, co doprowadzi do dalszego spadku cen nieruchomości.
Miliony Amerykanów znalazło się w sytuacji, kiedy to wartość zaciągniętego kredytu hipotecznego jest dużo wyższa niż wartość nieruchomości. Sytuacja ta blokuje ruch na rynku nieruchomości.