Czy będziemy mieli w bliskiej przyszłości uporządkowane bankructwo Grecji?
Rynki już wyceniają prawdopodobieństwo plajty Grecji na 95 proc. w ciągu następnych trzech–pięciu lat. Pytanie tylko brzmi, czy będzie ona uporządkowana czy nie. Uważam, że Grecja będzie musiała w bliskim terminie podjąć trudne decyzje. Spodziewam się, że dostanie następną transzę pożyczki pomocowej, ale mogą się pojawić poważne problemy przy negocjowaniu kolejnej transzy w grudniu. Dużą niewiadomą jest również uczestnictwo sektora prywatnego w drugim pakiecie ratunkowym dla Grecji, czyli wymiana jej długu. To ma być największa operacja tego typu w historii. Jeżeli się nie uda, mogą się pojawić poważne trudności z uruchomieniem drugiego pakietu. Niektóre kraje uzależniają to, czy pożyczą Grecji pieniądze, od uczestnictwa sektora prywatnego w pomocy. Bankructwo nie będzie więc operacją krótkoterminową, tylko rozłożoną na dłuższy czas. Będzie uporządkowane, gdyż do nieuporządkowanego doszłoby jedynie po zmianie rządu w Grecji, ale zresztą gdyby pojawił się nowy rząd, miałby on równie ograniczone pole do działania co obecny. Niektórzy przewidują, że Grecja sama wyjdzie ze strefy euro, ale ja nie widzę powodu, dla którego miałaby to robić. Możliwym scenariuszem jest więc uporządkowana plajta, a jej skutki dla rynków będą zależały od szczegółów tej operacji, np. od tego, jak duża część wartości nominalnej obligacji nie zostanie spłacona. Obecnie rynek spodziewa się, że koszty dla inwestorów będą większe niż przy zamianie długu. Pamiętajmy jednak, że Grecja to jedynie część większego problemu.
Co jest tym problemem?
Jest nim rekapitalizacja banków. Europejscy pożyczkodawcy w odróżnieniu od amerykańskich nie mieli swojego programu TARP (program pomocy dla banków z 2008 r. – red.) i obecnie banki z USA są w lepszej kondycji od tych ze strefy euro. Teraz uwaga rynków skupia się na francuskich bankach, którym obcięto ratingi. Problemem jest ich zaangażowanie na peryferiach strefy euro. Chodzi jednak nie tylko o zaangażowanie w obligacje z tych krajów, ale również wpływ pogrążonych w recesji i zwalniających gospodarek na ich wyniki. Banki potrzebują więc dokapitalizowania. Inną częścią problemu jest niedostatek politycznego przywództwa w Europie. Wygląda na to, że politycy z opóźnieniem reagują na wydarzenia i dają się kierować rynkom. Może jednak w końcu rynki doprowadzą nas do rozwiązania tych problemów.
Czy dobrym rozwiązaniem byłaby emisja euroobligacji wspólnych dla państw strefy euro?