Unijny szczyt nie kończy kryzysu w strefie euro. Grecka choroba nadal się może rozprzestrzeniać

Diabeł tkwi w szczegółach, a wiele ważnych kwestii związanych z planem pomocy dla eurolandu wciąż nie zostało ustalonych. Te, które są znane, budzą obawy ekonomistów. Możliwe więc, że za kilka miesięcy, rok lub dwa lata trzeba będzie pracować nad nowym pakietem ratunkowym dla Europy

Aktualizacja: 24.02.2017 05:27 Publikacja: 28.10.2011 02:34

Angela Merkel

Angela Merkel

Foto: Bloomberg

Gdyby wierzyć europejskim politykom, można by dojść do wniosku, że na unijnym szczycie, w nocy ze środy na czwartek, po dziesięciu godzinach trudnych negocjacji zdołano wreszcie stworzyć pakiet, który powstrzyma kryzys zadłużeniowy w strefie euro. – Rezultaty brukselskiego szczytu wyprowadzą Europę ze strefy wstrząsów, pozwolą na ożywienie gospodarcze i ustabilizują strefę euro – twierdzi Francois Baroin, francuski minister finansów. Wielu ekspertów jest jednak co do tego sceptycznych. – Szczyt wyprodukował dużo słów, ale mało szczegółów. Przyjęte rozwiązania dają amunicję na powstrzymanie bieżących problemów, ale mogą też stworzyć wiele problemów w przyszłości – wskazuje Peter Dixon, ekonomista z Commerzbanku.

Wzmocnienie EFSF

Przede wszystkim w przyjętym planie antykryzysowym wciąż brak wielu detali. Zgodnie z komunikatem Europejski Fundusz Stabilności Finansowej (EFSF) ma zostać wzmocniony nawet do 1 bln euro. Skąd wezmą się kolejne setki miliardów euro? EFSF formalnie dysponujący mocą pożyczkową  440 mld euro, po odliczeniu dalszej pomocy dla Grecji, kolejnych transz pożyczek dla Portugalii oraz Irlandii, będzie posiadał realnie 250 mld euro. Suma ta ma zostać zlewarowana czterokrotnie lub nawet pięciokrotnie. Skala tego wzmocnienia nie jest jeszcze znana, gdyż będzie zależała od wielu czynników. Wciąż nie są znane np. szczegóły działania wzmocnionego EFSF. Mają one zostać ustalone do końca listopada przez ministrów finansów państw strefy euro.

Na szczycie ustalono, że lewarowanie EFSF będzie się odbywało według dwóch wariantów, z których Fundusz będzie mógł korzystać symultanicznie. Pierwszy przewiduje, że EFSF będzie sprzedawał prywatnym inwestorom instrumenty finansowe ubezpieczające część nowych emisji długu w państwach strefy euro zagrożonych kryzysem. Ma to zachęcać do kupowania tego długu i obniżać koszty finansowania dla rządów takich państw jak np. Włochy. Nie będzie to wymagało zwiększenia rządowych gwarancji dla EFSF. W przypadku niespłacenia obligacji przez państwo EFSF pokryje (wciąż nieustaloną) część strat.

– W teorii to pięknie wygląda, bo można tak zagwarantować wszystkie nowe emisje hiszpańskiego i włoskiego długu przez nadchodzące trzy lata. Ale pojawia się wiele potencjalnych problemów. Czy ubezpieczenie jest wiarygodne? Gdy sytuacja się pogorszy, a duży kraj będzie miał kłopoty ze spłatą obligacji, czy inne gospodarki gwarantujące EFSF wywiążą się ze swoich obietnic? Takie gwarancje mogą podzielić rynek obligacji. Jeśli rynek będzie kwestionował wypłacalność jakiegoś kraju, będzie wyprzedawany jego stary dług. To nie uderzy w rządy z powodu gwarancji dla nowych emisji, ale zaszkodzi bankom posiadającym starsze obligacje – zauważa Stephen King, główny ekonomista HSBC.

Drugi wariant lewarowania EFSF jest jeszcze bardziej problematyczny. Przewiduje on, że EFSF będzie korzystał z pieniędzy specjalnych wehikułów inwestycyjnych. Będą one emitowały obligacje i zbierały pieniądze od państwowych oraz prywatnych inwestorów. Możliwe też, że finansowanie zapewni im Międzynarodowy Fundusz Walutowy. To, jak duże środki zostaną zebrane przez wehikuły, będzie jednak zależało od dobrej woli inwestorów.

Francuski prezydent Nicolas Sarkozy liczy na udział Chin w finansowaniu wehikułów. Miał o tym wczoraj rozmawiać z chińskim przywódcą Hu Jintao (do zamknięcia tego wydania „Parkietu" ich ustalenia nie były jeszcze znane). Chiny mogą jednak postawić Europie twarde warunki (np. w kwestiach handlowych) bądź wstrzymać się od działania. – Pekin potrzebuje czasu, by ocenić ten plan. Chińczyków martwią podziały między europejskimi decydentami, mogą więc nie chcieć wydawać pieniędzy na projekt, który nie ma pełnego poparcia w Europie – uważa Shen Jianguang, ekonomista z Mizuho Securities.

Redukcja długu Grecji

Innym ważnym acz kontrowersyjnym ustaleniem szczytu jest redukcja greckiego zadłużenia. Banki oraz ubezpieczyciele mają dobrowolnie wymienić część greckich obligacji na papiery o dłuższym okresie zapadalności. Wymiana zostanie wykonana ze stratą dla inwestorów wynoszącą 50 proc. wartości papierów podlegających operacji. Ma ona zmniejszyć greckie zadłużenie o 100 mld euro, tak żeby dług publiczny spadł z obecnych około 160 proc. PKB do 120 proc. PKB w 2020 r. (grecki dług będący w rękach EBC i MFW nie będzie podlegał  wymianie). Dojdzie do niej na początku 2012 r. UE, EBC i MFW mają osłodzić zamianę obligacji, oferując w ramach niej inwestorom 30 mld euro gotówką. Dalsze szczegóły tej operacji wciąż nie są znane.

Uzgodniony w lipcu drugi pakiet pomocy dla Grecji zostanie podwyższony ze 109 mld euro do 130 mld euro (z tego 30 mld euro gotówki trafi do inwestorów w ramach zamiany obligacji). Detale tego pakietu nie zostały jeszcze ustalone. Jednakże Słowacja już zdołała wywalczyć sobie rezygnację z jego finansowania.

Sukces operacji redukcji długu będzie zależał od udziału w niej inwestorów. Na razie do tego pomysłu został przekonany Instytut Finansów Międzynarodowych (IIF), organizacja skupiająca największe banki świata. IIF początkowo nie chciał się zgodzić, aby banki poniosły 50 proc. straty na wymianie. – Opór banków został złamany, gdy przedstawiliśmy im alternatywę w postaci nieuporządkowanego bankructwa Grecji, które zrujnowałoby wiele instytucji finansowych – mówi Jean-Claude Juncker, premier Luksemburga.

Czy redukcja długu Grecji będzie formalnie oznaczała jej bankructwo? O tym rozstrzygnie Międzynarodowe Stowarzyszenie Swapów i Derywatów (ISDA), branżowa organizacja władna decydować, kiedy jest zasadne wypłacanie pieniędzy za CDS (instrumenty będące ubezpieczeniem długu). Na razie ISDA wskazuje, że redukcja greckiego zadłużenia nie wzbudza jego zastrzeżeń.

Grecka przyszłość

Redukcja zadłużenia uderzy w i tak już nie najlepszą kondycję greckich banków. Będą musiały zebrać około 30 mld euro dodatkowego kapitału. Znalezienie go na rynku może się okazać ponad ich siły. Konieczna będzie więc pomoc publiczna.

– Prawdopodobnie część banków zostanie znacjonalizowana. Po zrestrukturyzowaniu ich znajdą się one jednak znowu na rynku – zapowiada grecki premier Jeorjos Papandreu.

Zmniejszenie długu raczej też nie zakończy kryzysu w Grecji. Kraj ten jeszcze długo będzie pogrążony w recesji i społecznym chaosie. Część ekspertów spodziewa się więc, że nie uda się zmniejszyć greckiego długu publicznego w 2020 r. do 120 proc. PKB – notabene będących wciąż ogromnym ciężarem dla gospodarki.

– Zakładając, że recesja potrwa do 2015 r., a później tempo wzrostu gospodarczego będzie umiarkowane oraz że przychody z prywatyzacji okażą się mniejsze od zakładanych, grecki dług publiczny będzie wynosił w 2020 r. 130 proc. PKB. Będzie on tak duży, że wątpimy, iż Grecja będzie wtedy w stanie korzystać z rynkowego finansowania po rozsądnych cenach – wskazują analitycy Citigroup. bloomberg

[email protected]

Angela Merkel, kanclerz Niemiec

Wierzę, że spełniliśmy pokładane w nas oczekiwania. Zrobiliśmy dobrą rzecz dla strefy euro i to?prowadzi nas krok dalej na drodze do znalezienia właściwego i rozsądnego rozwiązania problemów eurolandu

Nicolas Sarkozy, prezydent Francji

Rezultaty brukselskiego szczytu są wielką ulgą dla całego świata, który oczekiwał na nasze decyzje. Szczyt pozwolił nam na przyjęcie komponentów globalnej, ambitnej i zarazem wiarygodnej odpowiedzi na kryzys przetaczający się przez strefę euro

Christine Lagarde, dyrektor wykonawcza Międzynarodowego Funduszu Walutowego

Decyzja o wzmocnieniu EFSF za pomocą specjalnych wehikułów inwestycyjnych może pomóc obronić Europę przed rozlewaniem się kryzysu i poprawić działanie rynku obligacji. W nadchodzących dniach należy jednak ustalić szczegóły, jak EFSF ma operować

Donald Tusk, premier Polski

Rekapitalizacja banków jest spra- wą dotyczącą wszystkich 27 państw członkowskich Unii Europejskiej. Ten projekt nie powinien być postrzegany w izolacji od innych elementów. Moje wrażenie jest takie, że wszystkie 27 państw opowiada się za rekapitalizacją

Najwięcej kapitału brakuje bankom greckim, hiszpańskim i włoskim

Europejskie banki potrzebują 106 mld euro nowego kapitału – wyliczył Europejski Urząd ds. Bankowości (EBA), podsumowując wyniki badania stabilności 70 największych kredytodawców z UE. Nie objęły one bezpośrednio żadnej polskiej instytucji. Banki muszą uzupełnić kapitał, aby podnieść swoje współczynniki wypłacalności (stosunek kapitału podstawowego do wartości ważonych ryzykiem aktywów) do 9 proc.

– Utworzenie takich buforów kapitałowych pozwoli bankom przetrwać wstrząsy i zachować przy tym bezpieczny poziom wskaźników wypłacalności – wyjaśniła EBA w oświadczeniu podsumowującym pomysły na przywrócenie zaufania do sektora bankowego. Plany pozyskania kapitału banki muszą zaprezentować do 25 grudnia, a na ich realizację będą miały czas do połowy 2012 r.

W pierwszej kolejności pieniędzy mają szukać na rynkach finansowych, następnie u rodzimych rządów, a w ostateczności będą mogły liczyć na pomoc EFSF. Niedokapitalizowane banki będą też objęte restrykcjami dotyczącymi wypłaty dywidend i premii dla pracowników. Największe potrzeby kapitałowe mają banki greckie i hiszpańskie: odpowiednio 30 mld i 26,2 mld euro. Instytucjom włoskim brakuje 14,8 mld euro, francuskim 8,8 mld euro, a niemieckim 5,2 mld euro. Współczynniki wypłacalności na bezpiecznym poziomie mają natomiast banki irlandzkie, których kłopoty zmusiły Irlandię do przyjęcia międzynarodowej pomocy. Ustalając potrzeby kapitałowe banków, EBA nie poddała ich tzw. testom odporności, czyli symulacji ich kondycji w zależności od koniunktury na rynkach i w gospodarce.

Ostatnia runda takich testów zakończyła się w lipcu. EBA oceniła wówczas, że tylko osiem banków potrzebuje łącznie 2,5 mld euro, aby ich współczynniki kapitałowe w razie realizacji czarnego scenariusza nie spadły poniżej 5 proc. GS, bloomberg

Polskie banki nie mają problemu

Współczynnik wypłacalności poniżej 9 proc. ma obecnie jeden bank komercyjny i cztery banki spółdzielcze – wynika z wczorajszej wypowiedzi Andrzeja Jakubiaka, przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego, w TVN?CNBC.

Obecnie minimalny współczynnik wypłacalności, czyli stosunek funduszy własnych do aktywów ważonych ryzykiem, wynosi 8 proc. Gdy spadnie poniżej tego poziomu, bank musi przygotować program naprawczy. Nadzór starał się o to, by banki utrzymywały relację kapitałów do aktywów na poziomie co najmniej 10 proc. W?końcu czerwca niższy współczynnik wypłacalności miały Deutsche Bank PBC oraz giełdowy Getin Noble Bank.

Ta ostatnia instytucja planuje jednak emisję obligacji podporządkowanych (pieniądze z takiej emisji podnoszą fundusze, o ile zgodzi się na to KNF) i zapowiedziała już, że w przyszłym roku jej współczynnik wypłacalności ma przekraczać 10 proc. Według najnowszych danych na koniec sierpnia w odniesieniu do całego sektora bankowego w Polsce współczynnik wypłacalności wynosił 13,5 proc. ŁUW

Gospodarka światowa
Zielone światło do cięcia stóp
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
Inflacja w USA zgodna z prognozami, Fed może ciąć stopy
Gospodarka światowa
Rządy Trumpa zaowocują wysypem amerykańskich fuzji i przejęć?
Gospodarka światowa
Murdoch przegrał w sądzie z dziećmi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Turcja skorzysta na zwycięstwie rebeliantów
Gospodarka światowa
Pekin znów stawia na większą monetarną stymulację gospodarki