Jeszcze w II kwartale indyjska gospodarka rosła w tempie 7,7 proc. Tak wyraźne spowolnienie spowodowane jest, jak twierdzą ekonomiści, w dużej mierze restrykcyjną polityką monetarną. A ta z kolei podyktowana jest wysoką inflacją – ostatnio wynosiła ona 9,7 proc., chociaż oficjalny cel inflacyjny to 4–4,5 proc.
Wyższe stopy procentowe, które Bank Rezerwy Indii od początku zeszłego roku podnosił już 13-krotnie, uderzyły m.in. w przemysł i ograniczyły popyt konsumpcyjny.
Jak wskazuje Rohini Malkani, ekonomista z Citigroup, gospodarce oprócz inflacji szkodzą także skandale korupcyjne i niepewność co do oczekiwanych reform, jak również recesyjne nastroje na świecie. – Co gorsza, perspektywy na przyszły rok także nie są najlepsze – podkreśla Malkani. Jego bank w zeszłym tygodniu zmniejszył oczekiwania co do wzrostu PKB Indii w roku finansowym kończącym się 31 marca do 7,1 proc. z dotychczas prognozowanych 7,6 proc.
Brak wiary w indyjską gospodarkę widać także wśród inwestorów. Od początku roku tamtejsza waluta, rupia, straciła wobec dolara ponad 14 proc., najwięcej w całej Azji, a indeks giełdowy Sensex spadł o jedną piątą. Według firmy inwestycyjnej Tata Asset Management indyjskie akcje mogą ucierpieć najmocniej w wyniku globalnej awersji do ryzyka właśnie z powodu słabej rupii.