Jednym z pani zadań jest rozwój Nasdaq OMX?na rynku środkowoeuropejskim i bałtyckim. Czy w planach jest także rywalizacja z GPW?
Naszym celem jest zapewnianie usług najwyższej jakości dla spółek z krajów bałtyckich. Nasdaq OMX?wykorzystuje efektywną i bezpieczną infrastrukturę tradingową i posttradingową, zapewniając swoim członkom i inwestorom prosty dostęp do rynku bałtyckiego. Inwestorzy mogą handlować i rozliczać transakcje bezpośrednio w euro. A globalna marka daje spółkom z regionu międzynarodową rozpoznawalność.
Dzięki powiązaniom gospodarczym z krajami skandynawskimi, spółki z regionu bałtyckiego mają dostęp do tamtej grupy inwestorów, a w razie większych potrzeb kapitałowych mogą w prosty sposób skorzystać z bazy inwestorskiej i większej skali popytu, jaką Nasdaq?OMX oferuje w ramach rynków europejskich i amerykańskich. Dla przykładu – oferta publiczna Linas Agro Group (spółka z branży spożywczej – red.) przyciągnęła 44 inwestorów instytucjonalnych z różnych krajów.
Sądzę też, że zagraniczne firmy także mogą wykorzystać atuty, jakie dajemy. Szczególnie spółki z sąsiadujących krajów niebędących członkami Unii Europejskiej mogą rozważać Nasdaq OMX?jako bramę do rynków nordyckich i handlu ich akcjami w euro.
Na warszawskiej giełdzie notowanych jest kilka spółek z Litwy i Estonii. Nie obawia się pani, że inne duże firmy notowane na waszych rynkach (Teo, Sanitas, Lesto) także myślą o przejściu na największy i najbardziej dynamiczny parkiet w regionie – czyli do Warszawy?