To raczej przekreśla szanse na obniżkę stóp procentowych w eurolandzie, której spodziewało się dotąd wielu ekonomistów. Część była nawet zdania, że jeszcze w tym kwartale główna stopa spadnie do 0,5 proc.
Wczoraj frankfurcka instytucja utrzymała ją na rekordowo niskim poziomie 1 proc. Na poluzowanie polityki pieniężnej EBC nie zdecydował się, choć jednocześnie skorygował w dół swoje prognozy dla gospodarki eurolandu. Obecnie się spodziewa, że w tym roku skurczy się ona o 0,1 proc., zamiast powiększyć się o 0,3 proc., jak sądził jeszcze w grudniu. Nowa prognoza i tak jest jednak dość optymistyczna. Ekonomiści średnio spodziewają się bowiem, że PKB strefy euro spadnie w tym roku o 0,4 proc.
Draghi wyjaśnił, że coraz więcej wskaźników sygnalizuje stabilizację koniunktury. Zastrzegł wprawdzie, że gospodarkę nadal schładza kryzys fiskalny, ale dwie aukcje trzyletnich pożyczek EBC dla banków komercyjnych wyraźnie go stłumiły. – Nastąpił znaczący postęp. Wystarczy porównać dzisiejszą sytuację z tą z listopada – powiedział szef EBC.
– Te komentarze są bez wątpienia jastrzębie – ocenił James Nixon, ekonomista z Societe Generale. – EBC jest przekonany, że kryzys został zażegnany i pora skoncentrować się znów na inflacji.
Według najnowszych prognoz frankfurckiej instytucji, roczna dynamika cen konsumpcyjnych będzie w tym roku oscylowała między 2,1 a 2,7 proc., a nie między 1,7 a 2,3 proc. Tymczasem EBC ma za zadanie utrzymywać inflację nieco poniżej 2 proc. Ten cel przekracza ona już od grudnia 2010 r. W lutym wynosiła 2,7 proc.