Potencjalne koszty wywołane wyjściem Grecji ze strefy euro mogą sięgnąć nawet 400 mld euro – szacują analitycy banku JP Morgan Chase. Wliczono w to m.in. grecki dług wart około 240 mld euro znajdujący się w rękach Europejskiego Banku Centralnego, innych unijnych instytucji oraz Międzynarodowego Funduszu Walutowego, 130 mld euro potencjalnych strat Eurosystemu związanych z działaniem systemu Target2 (systemu rozliczeń pomiędzy bankami Unii Europejskiej, za pośrednictwem EBC) oraz 25?mld euro możliwych strat europejskich banków komercyjnych.
Podobnych wyliczeń dokonano w IESEG School of Management w Lille. Zespół badawczy ekonomisty Erica Dora szacuje, że koszt dla Niemiec może wynieść 89,8 mld euro, a dla Francji 66,4 mld euro. – To są górne granice, ale nawet w przypadku częściowego bankructwa Grecji koszt będzie wysoki. Jeżeli drachma straci 50 proc. wobec euro, straty francuskich banków mogą sięgnąć 19,8 mld euro, a niemieckich 4,5 mld euro – prognozuje Dor.
Berlin mięknie
Środowa sesja zaczęła się na europejskich giełdach?od kontynuacji spadków. Po południu jednak część indeksów znalazła się na plusie. Rentowność włoskich obligacji dziesięcioletnich przekroczyła poziom 6 proc., a hiszpańskich dziesięciolatek sięgnęła 6,5?proc. Później jednak znacząco spadły. Lekka poprawa nastrojów była zasługą niemieckiej kanclerz Angeli Merkel, która zasugerowała, że może pomóc Grecji zostać w strefie euro.
– Chcę, żeby Grecja została w strefie euro. Myślę, że będzie to dobre dla Greków i dla nas wszystkich. Jeżeli Grecja uważa, że możemy znaleźć w Europie nieco miejsca na stymulację wzrostu jako dodatek do umów o oszczędnościach fiskalnych, możemy o tym porozmawiać – zapewnia niemiecka kanclerz. Również Mario Draghi, szef EBC, deklaruje, że chce pozostania Grecji w strefie euro.
Przekaz ten osłabił Jose Manuel Barroso, przewodniczącego Komisji Europejskiej, przypominając, że renegocjacja umów Grecji z tzw. trojką (MFW, EBC i KE) jest wykluczona.