Okazało się, że za opóźnienia i błędne zlecenia winę ponosi oprogramowanie wykorzystywane podczas debiutów. Robert Greifeld, prezes Nasdaqa wyjaśniał, że komputery wykorzystywane do ustalenia ceny otwarcia były przeciążone anulowaniem zleceń i ich aktualizowaniem.
Wprawdzie w końcu udało się przezwyciężyć problemy i pierwotna oferta Facebooka została sfinalizowana, ale wpadka Nasdaq to już drugie w ostatnim czasie niepowodzenie po marcowym przypadku platformy elektronicznej BATS, która nie poradziła sobie z własnym IPO.
– To zadziwiające, że zarówno BATS jak i Nasdaq zawiodły w tak mało chwalebny sposób – zauważył William Karsh, były szef Direct Edge Holdings, operatora konkurującego z Nasdaq. Jego zdaniem oba przypadki dowodzą, że technologia nie jest niezawodna, a duża liczba zmiennych może sprawić, ze sprawy potoczą się niewłaściwie.
- Mam nadzieję, że tak – odpowiedział Greifeld na pytanie, czy utrzyma stanowisko. Obiecał, że inwestorzy, których zleceń nie zrealizowano otrzymają pieniądze. Według jego szacunków będzie to około 13 milionów dolarów. IPO Facebooka ma się zająć Komisja Papierów Wartościowych I Giełd (SEC). Błąd oprogramowania komputerowego, który storpedował pierwotną ofertę elektronicznej giełdy BATS zirytował i przestraszył inwestorów. Gwałtowny spadek ceny akcji BATS na swojej własnej platformie z 16 dolarów do 0,02 centa skojarzył się graczom giełdowym z wpadką z 6 maja 2010 r. zwaną „flash crash". Indeks Dow Jones Industrial Average błyskawicznie stracił wówczas prawie tysiąc punktów.
Tym razem z powodu błędu BATS przejściowo ponad 9 proc. traciły też akcje Apple, najdroższej firmy giełdowej świata. Później transakcje papierami BATS jak i Apple zostały anulowane.