W ubiegłym roku Nasdaq zarobił 387 mln dol., a owe 13 mln dol., które mają zostać przeznaczone na rekompensaty dla inwestorów, których transakcji nie zrealizowano to rzeczywiście tylko niewielka część ubiegłorocznego zarobku. Jednakże specjaliści zwracają uwagę na możliwe skutki nadszarpniętej reputacji.
W miniony piątek, który miał być wielkim dniem nie tylko debiutującego Facebooka, a także samego Nasdaqa nie tylko opóźniły się notowania akcji portalu społecznościowego, ale też wielu inwestorów długo nie otrzymywało potwierdzenia złożonych zleceń. Jeszcze w poniedziałek niektórzy brokerzy informowali, że nie dostali potwierdzeń.
Dawid Weild, były wiceprezes Nasdaqa, a obecnie doradca w Grant Thornton, obawia się, że teraz tej giełdzie trudniej będzie rywalizować o pozyskanie dużych spółek do notowań. Na jego wpadce może zwłaszcza skorzystać NYSE Euronext, największy konkurent.
Są też jednak optymiści. – To oczywiście podbite oko, sytuacja kłopotliwa i negatywna, ale nie sądzę, aby coś się zmieniło, jeśli chodzi o ich udział w rynku pod względem pozyskiwania do notowań nowych spółek – twierdzi Ed Ditmire, analityk australijskiego domu maklerskiego Macquarie Securities. Czyżby jakąś wskazówką były poniedziałkowe notowania, kiedy akcje spółki Nasdaq podskoczyły o 3,6 proc. po ponad 4-proc. spadku w piątek? Wczoraj tej giełdzie nie zaszkodziła nawet 11-proc. przecena akcji Facebooka, którego Nasdaq skusił obietnicą wcześniejszego wejścia do indeksu.
Zanim Facebook ostatecznie zdecydował, że chce być notowany na Nasdaq wynegocjował z tą giełdą, iż krócej niż wynikało to z dotychczasowej praktyki będzie czekał na wejście do indeksu