Czy tak rzeczywiście się stanie? Nie sądzę. Wyjście Grecji jest bowiem wieszczone od wielu miesięcy. Banki zdołały ograniczyć swoje zaangażowanie w tym kraju, odpisały grecki dług, firmy zmniejszyły wymianę handlową z Grecją, a banki centralne przygotowały się na najgorsze. Można się spodziewać, że rynki będą panikować przez parę dni, ale zapewne w końcu dadzą się przekonać, że na Grecji się skończy. Ale co dalej?

Najbardziej proeuropejskie wydaje się odrzucenie euro. Będzie to również bardzo korzystne dla Wielkiej Brytanii. Od wieków strategia Londynu przewiduje przeciwdziałanie powstawaniu imperiów, które zdominowałyby kontynent. Najpierw walczono więc z Hiszpanią, później z Francją i Niemcami. Teraz unia fiskalna mogłaby połączyć Francję, Niemcy, Hiszpanię i resztę strefy euro. W brytyjskim interesie politycznym jest więc rozpad takiej unii. W interesie ekonomicznym jest, by Niemcy odzyskały markę, która stałaby się od razu bardzo silną walutą. To wzmocniłoby konkurencyjność Wielkiej Brytanii. Ożyłby też popyt wewnętrzny w Niemczech, co byłoby dobre dla Europy.