W obliczu tak dużej zmienności i niepewności rynków, zarządzający funduszami inwestycyjnymi wolą zmniejszyć ekspozycje na rynkach tzw. państw peryferyjnych. A jeszcze ostrożniej podchodzą do inwestycji w banki europejskie.
Już nie Hiszpania, czy polityczny pat w Grecji, ale groźba rozprzestrzenienia się kryzysu na pozostałe państwa strefy euro nie pozwala spokojnie spać zarządzającym funduszom. - Nikt nie wie co może się wydarzyć, jeżeli Grecja opuści strefę euro. Ale już nie chodzi o Grecję, ale o te dwa, trzy kroki naprzód – powiedział FT Andrew Jackson, z Cairn Capital.
Hiszpański system bankowy znajduje się obecnie w epicentrum burzy, dla wielu piątkowa informacja o tym, że Madryt znacjonalizuje Bankię przeznaczając na ten cel 19 mld euro, zwiększyła jedynie obawy, że rezerwy kredytodawców są zbyt niskie.
Od połowy marca tego roku akcje Santandera i BBVA, dwóch największych hiszpańskich banków, spadły o ponad 30 proc., natomiast akcje UniCredit i Intesa Sanpaolo, największych włoskich banków, spadły odpowiednio o 40 i 35 proc.
Nawet akcje niemieckich banków znajdują się pod presją z powodu obaw o to, że "grecka zaraza" dotrze i do do Berlina.