Jest najbardziej wpływowym niemieckim ekonomistą, a w ostatnim czasie swoją niezwykłą popularność budował na krytyce posunięć europejskich polityków zmierzających do ratowania strefy wspólnej waluty, zabiegał o to, żeby niemiecki Trybunał Konstytucyjny orzekł niezgodność reguł Europejskiego Mechanizmu Stabilności (EMS) z ustawą zasadniczą kraju.
Hans-Werner Sinn, szef monachijskiego instytutu ekonomicznego IFO, bo o nim mowa, jest czymś w rodzaju ciernia w boku niemieckiego rządu. Wali prosto z mostu i – jak nierzadko podkreślają jego krytycy – zbyt często nie zadaje sobie trudu, by zaprezentować alternatywne rozwiązane danego problemu, a jeśli to czyni to w sposób za bardzo uproszczony. Zresztą rządzącym daje się we znaki od lat.
Wcześniej ostrej krytyce poddał reformy wprowadzane na rynku pracy za rządów socjaldemokraty Gerharda Schroedera. Uważał, że powinny iść dalej niż proponuje rząd. Dzisiaj ówczesne zmiany postrzegane są jako fundament wyjątkowo dobrej kondycji niemieckiego rynku pracy.
Sinnowi nie podobało się też uzależnienie niemieckich eksporterów od zagranicznych dostawców. Nazwał to „bazarową gospodarką". Teraz jego krytycy przypominają, że te relacje okazały się błogosławieństwem, a nie przekleństwem.
A jakim szefem jest Hans-Werner Sinn? Tygodnik „Der Spiegel" przypomniał debatę ekspertów instytutu IFO, której celem było sprecyzowanie prognoz dla gospodarki niemieckiej. Po długiej dyskusji doszli do przekonania, że największa europejska gospodarka będzie miała się dobrze o ile nie pogłębi się kryzys zadłużeniowy w strefie euro. Sinn powiedział, że w to nie wierzy. Później szef jednego z departamentów instytutu przypomniał mu przebieg podobnej dyskusji sprzed kilku lat. Wówczas większość również uważała, że koniunktura w Niemczech będzie się poprawiać, ale Sinn nie zgodził się z tą diagnozą. – Wtedy my mieliśmy rację – stwierdził współpracownik Sinna. Szef IFO ripostował przypominając swoim kolegom, że chcieli też obstawiać poprawę w innych krajach, a on był przeciwko takiej prognozie i w tym przypadku to właśnie on miał rację.