Skandal związany z manipulowaniem stopą Libor zatacza coraz szersze kręgi. W centrum uwagi znalazł się Royal Bank of Scotland, a więc pożyczkodawca kontrolowany w ponad 80 proc. przez brytyjski skarb państwa. Bank ten utrzymywał dotychczas, że manipulacji dopuszczało się jedynie czterech traderów, których później z tego powodu zwolniono, ale nowe fakty wskazują, że w ten proceder byli zaangażowani również wysokiej rangi menedżerowie RBS.

Potwierdzają to m.in. wiadomości wysłane pod koniec 2007 r. komunikatorem internetowym do londyńskich traderów przez Jezri Mohideena, ówczesnego szefa działu produktów jenowych w oddziale RBS Singapurze. Instruował on ich, by podali zaniżone dane wykorzystywane do ustalania stawki Libor. Według agencji Bloomberga, menedżerowie RBS w latach 2007-2010 wielokrotnie dokonywali podobnych manipulacji, co pomagało bankowi osiągać większy przychody z transakcji na rynku instrumentów pochodnych.

- Taka aktywność była dosyć rozpowszechniona na rynku. Wielu traderów nie widziało w takim zachowaniu nic złego – komentuje David Green, partner w kancelarii prawnej Edwin Coe LPP.

RBS jest jednym z dwunastu banków, przeciwko którym toczą się śledztwa w sprawie manipulacji stopą Libor. Barclays, bank który jako pierwszy przyznał się do tych praktyk, został ukarany grzywną wynoszącą 290 mln funtów.