Akcje Banco Monte dei Paschi di Siena, najstarszego banku świata (założonego w 1472 r.) drożały w poniedziałek po południu o ponad 4 proc., po wzroście w piątek o 11 proc. i poprzedzających go pięciu spadkowych sesjach, na których straciły 21 proc. Inwestorzy odreagowali w ten sposób wydanie zgody przez Bank Włoch na przyznanie temu bankowi przez rząd 3,9 mld euro pomocy oraz zapowiedź podwyższenia kapitału o 6,5 mld euro. Alessandro Profumo, przewodniczący rady nadzorczej banku Monte Paschi i zarazem były prezes UniCredit, potwierdza, że Monte Paschi szuka inwestora strategicznego. Bank ten jest w centrum skandalu finansowo-politycznego, który może wpłynąć na włoskie wybory parlamentarne.
Zatrute derywaty
Zeszłotygodniowe załamanie kursu Monte Paschi to skutek ujawnienia przez agencję Bloomberga tego, że bank ten ukrywał w 2008 r. straty za pomocą skomplikowanych i ryzykownych transakcji na derywatach. Pierwsza z tych transakcji, „Projekt Santorini" została zawarta z Deutsche Bankiem i pozwoliła ukryć 367 mln euro strat. Druga, „Aleksandria", przeprowadzona z Nomurą, pozwoliła mu „nie przyznać się" w raporcie kwartalnym do 200 mln euro strat na instrumentach powiązanych z amerykańskim rynkiem hipotecznym.
To niejedyne „szkielety w szafie" Monte Paschi. Włoska prokuratura przygląda się nabyciu przez ten bank w 2007 r. włoskiego pożyczkodawcy Antonveneta. Monte Paschi zapłacił za niego hiszpańskiemu Banco Santander 9 mld euro, o 60 proc. więcej niż Santander wydał kilka miesięcy wcześniej na przejęcie Antonvenety. Prokuratura sprawdza m.in., czy 1,6 mld euro z tej sumy nie trafiło na tajny fundusz przeznaczony dla włoskiej lewicy.
Gorąco od podejrzeń
Monte Paschi jest kontrolowany przez lokalną fundację należącą do samorządu regionu, od lat będącego w rękach centrolewicowej Partii Demokratycznej. Politycy związani z byłym premierem Silvio Berlusconim wykorzystują więc aferę, by uderzać zarówno w lewicę, współodpowiedzialną za nieprawidłowości w Monte Paschi, jak i w premiera Mario Montiego, który udzielił temu bankowi pomocy. Gulio Tremonti, były minister finansów, idzie jeszcze dalej i sugeruje współodpowiedzialność za aferę Mario Draghiego, prezesa Europejskiego Banku Centralnego. Draghi był szefem Banku Włoch wtedy, gdy Monte Paschi dokonywał oszustw księgowych z udziałem derywatów oraz przejął za podejrzanie za wysoką cenę Antonvenetę.
Beppe Grillo, włoski polityk, były komik, twierdzi, że w bilansie Monte Paschi jest dziura na 14 mld euro. Przewodniczący Profumo stanowczo temu zaprzecza.