Te przypadki wzmożonej aktywności niektórych akcjonariuszy zniesmaczyły Martina Liptona (partner w kancelarii Watchell, Lipton,Rosen&Katz), jednego z najbardziej znanych prawników zajmujących amerykańskimi korporacjami. Przyglądając się jak w ostatnich dwóch tygodniach Einhorn toczył batalię z koncernem Apple, by skłonić go do wypłacenia udziałowcom części gotówki wynoszącej 137 miliardów dolarów Lipton uznał, że ten akcjonariusz posunął się za daleko – pisze Andrew Ross Sorkin na łamach „New York Timesa".
Wieloletni konsultant przy tworzeniu listy Fortune 500 i jeden z założycieli kancelarii Watchell, Lipton, Rosen&Katz usiadł i napisał ciętą notkę do klientów o „demokracji akcjonariuszy", która oszalała.
Sytuacja w której aktywista z funduszu hedgingowego atakuje jedną z najlepszych firm wszechczasów, mających długoterminową wizję, mówiąc, że Apple wszystko robi źle i powinien skoncentrować się na krótkoterminowym zwrocie gotówki, jest stanowczym wezwaniem do działania przeciw nadużywaniu władzy udziałowców, napiasł Martin Lipton.
Lipton uważa, że pozycja długoterminowych inwestorów w spółkach publicznych została podważona przez stado (gaggle) aktywistów z funduszy hedgingowych, którzy szperają w materiałach przekazanych przez spółki do Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) szukając pretekstu by żądać zmian w strategii firmy i zainkasować krótkoterminowy zysk ze szkodą dla długoterminowych perspektyw przedsiębiorstwa.
Coraz częściej wydaje się, że wzlot „demokracji udziałowców" w niektórych przypadkach prowadzi do perwersyjnej gry w której inwestorzy-aktywiści wykorzystują media do windowania lub dołowania kursu akcji.