Po bardzo dobrych danych o eksporcie przyszła pora na zimny prysznic. W okresie pierwszych dwóch miesięcy tego roku sprzedaż detaliczna w Chinach zwiększyła się o 12,3 proc., zaś produkcja przemysłowa podskoczyła o 9,9 proc. wobec stycznia i lutego 2012 r., podał tamtejszy urząd statystyczny. Pod tym względem Chiny wystartowały więc najgorzej od 2009 roku, czyli od światowej recesji, zaś dane te okazały się gorsze od prognoz ekonomistów. Inflacja w lutym przyspieszyła do 3,2 proc., ale obraz wzrostu cen zniekształciły obchody nowego roku trwające tydzień.
Eksperci przypuszczają, że informacje o kondycji handlu detalicznego i przemysłu spowodują opóźnienie zaostrzania polityki pieniężnej przez Ludowy Bank Chin. Głównym zadaniem typowanego na nowego premiera Li Keqianga będzie utrwalenie ożywienia w drugiej gospodarce świata po okresie najwolniejszego wzrostu produktu krajowego brutto od 13 lat przy jednoczesnej kontroli cen i kredytu.
- Wyraźna zmiana polityki wciąż jest odległa (stóp procentowych, czy poziomu rezerw obowiązkowych banków-red.) – uważa Liu Li-Gang, główny ekonomista ds. Chin w Australia&New Zealand Banking Group, pracujący w Hongkongu. Zwraca on uwagę, że motorem ożywienia jest szybki wzrost inwestycji a zaostrzenie polityki pieniężnej mogłoby im zaszkodzić.
Sprzedaż detaliczna w okresie styczeń-luty okazała się najgorsza od 2004 r., a jej wzrost był słabszy od najniższej prognozy (13,8 proc.). Mediana prognoz wzrostu produkcji przemysłowej wynosiła 10,6 proc.
Chiński urząd statystyczny nie podaje osobnych danych o handlu i produkcji przemysłowej za styczeń i luty, gdyż chce wygładzić zniekształcenia powodowane przez obchody nowego roku.