Lagarde została jak na razie wezwana na przesłuchanie do prokuratury, nie postawiono jej jednak zarzutów. W zeszłym miesiącu śledczy przeszukali w związku z tą sprawą dom Stephane'a Richarda, prezesa France Telecom, byłego szefa gabinetu Lagarde.
Sprawa, w której będzie przesłuchiwana Lagarde, dotyczy 420 mln euro odszkodowania przyznanego przez francuskie państwo Bernardowi Tapie. Biznesmen procesował się z rządem, gdyż uważał, że został oszukany przez państwowy bank Credit Lyonnais, który najpierw pożyczył mu pieniądze na zakup marki Adidas, a po paru latach doradzał mu przy jej sprzedaży. Lagarde poszła z Tapie na ugodę, co według socjalistycznych polityków wiązało się z nadużyciem władzy przez minister finansów na korzyść biznesmena. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że Tapie hojnie łożył na kampanię wyborczą byłego centroprawicowego prezydenta Sarkozy'ego. Tapie postrzega całe śledztwo wymierzone w niego i w Lagarde jako polityczne polowanie socjalistów na prawicowców.
– Czy ja wyglądam na znajomą pana Tapie? – ironizuje Christine Lagarde. Jej prawnicy podkreślają, że sprawa jest absurdalna. Jeśli jednak prokuratura zdecyduje się na postawienie szefowej MFW zarzutów, to może to skutkować pozbawieniem Lagarde stanowiska przed końcem kadencji upływającej w 2016 r.
Podobny los stał się udziałem jej poprzednika Dominique'a Strauss-Kahna, który przestał być szefem MFW zanim został oficjalnie oskarżony o gwałt na pokojówce w nowojorskim hotelu. Jego kariera polityczna została zniszczona. Sprawa Strauss-Kahna jest jednak pełna niejasności, wielu komentatorów politycznych nie wyklucza, że była ona prowokacją francuskich służb specjalnych wobec tego potencjalnego rywala Nicolasa Sarkozy'ego w wyborach prezydenckich.