Szwajcarski bank wyjaśnił, że nagroda składa się z 6,36 mln USD w gotówce oraz z 1,76 mln akcji UBS, które w momencie przyznawania nagrody były warte 18,5 mln franków. Wysokość nagrody uzasadniono zaś tym, że jest to równowartość wynagrodzeń i nagród, jakie Orcel miał uzgodnione ze swoim poprzednim pracodawcą i z których musiał zrezygnować na skutek przejścia do UBS.
Wyniki referendum sprzed dwóch tygodni, w którym Szwajcarzy opowiedzieli się za ograniczeniem zarobków w zarządach firm, prawdopodobnie utrudnią szwajcarskim spółkom wypłacanie tak wysokich nagród w przyszłości. Nowe zasady, które do marca przyszłego roku mają przybrać kształt ustawy, przewidują nie tylko decydujący głos akcjonariuszy przy ustalaniu wysokości wynagrodzeń członków zarządów spółek i starszych rangą menedżerów, ale także zakładają zakaz tzw. złotych powitań i złotych pożegnań, czyli szczególnie wysokich nagród przy zatrudnianiu szefów pozyskanych z innych firm i przy odchodzeniu wyjątkowo zasłużonych.
Poza przypadkiem Orcela, UBS nieco ograniczył wypłaty wynagrodzeń za 2012 r., bo zakończył go stratą netto 2,5 mld franków i w dodatku musiał zapłacić 1,4 mld franków grzywny za manipulowanie stopami Libor. Najwięcej w UBS zarobił w ub.r. jego prezes Sergio Ermotti – 8,9 mln franków. Pulę nagród zmniejszono zaś o 7 proc., do 2,5 mld franków, a za szwindle z Liborem żadnych nagród nie otrzymają pracownicy bankowości inwestycyjnej.