Według danych urzędów celnych Chin kontynentalnych, w ciągu trzech miesięcy do lutego wartość ich eksportu do Hongkongu sięgnęła 94,9 mld USD, podczas gdy celnicy z Hongkongu informowali o imporcie z Chin opiewającym na 58,7 mld USD.

Cały chiński eksport miał być w tym okresie większy o 19,8 proc. niż przed  rokiem, mimo recesji w strefie euro i wciąż dość słabego ożywienia w Stanach Zjednoczonych. Louis Kuijs, analityk chińskiej gospodarki w Royal Bank of Scotland, uważa, że dane dotyczące chińskiego eksportu w tym okresie zostały zawyżone o 7 pkt proc.

Chińskie urzędy celne opierają swoje dane na informacjach zawartych w fakturach wystawianych przez eksporterów. Dokumenty te są zaś dość często fałszowane. Spółki zawyżają wartość eksportowanych towarów między innymi po to, by uzyskać większe ulgi podatkowe. Średnia ulga za eksport wynosi teraz prawie 13 proc. Niektóre lokalne władze w swoich raportach statystycznych zawyżają wartość eksportowanych z ich terenu towarów w celu poprawy wizerunku. Ekonomiści wskazują na jeszcze jeden motyw zachęcający eksporterów do  fałszowania danych. Chodzi o ominięcie chińskiego systemu kontroli przepływu kapitałów. Jeśli jakaś zagraniczna instytucja finansowa chce przetransferować pieniądze do Chin, by kupić tam akcje lub nieruchomości, a jednocześnie nie ma zamiaru przechodzić oficjalnej drogi obarczonej biurokratyczną mitręgą, zwraca się do chińskiego eksportera, by ten w określonym okresie zawyżał ceny wysyłanych za granicę towarów.