Inflacja bazowa liczona tak, jak w większości państw, czyli bez uwzględnienia cen energii i żywności, wciąż jest w Japonii ujemna: w maju wyniosła -0,4 proc. w ujęciu rocznym, w porównaniu z -0,6 proc. w kwietniu. Ale popularny wśród japońskich ekonomistów indeks cen pomijający tylko świeżą żywność pozostał w maju na niezmienionym poziomie, po sześciu miesiącach spadków. Wcześniejsze zwyżki tego wskaźnika okazywały się incydentalne, a inflacja bazowa jest w Japonii ujemna nieprzerwanie od 15 lat. Ale tamtejszy bank centralny w kwietniu tego roku  ogłosił nowy, agresywny program ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (QE). W ciągu dwóch lat ma on niemal podwoić bazę monetarną w Japonii i podbić inflację do 2 proc. Działaniom Banku Japonii towarzyszy ekspansywna polityka fiskalna rządu Shinzo Abego. Pierwsze efekty są już widoczne.

Jak podał tokijski urząd statystyczny, produkcja przemysłowa w maju wzrosła o 2 proc. w porównaniu z kwietniem, najbardziej od grudnia 2011 roku. Sprzedaż detaliczna zwiększyła się o 1,5 proc. wobec kwietnia. – Nie można zaprzeczyć, że koniunktura się poprawia, a jej motorem jest popyt wewnętrzny – ocenił Hiroshi Miyazaki, ekonomista w domu maklerskim Mitsubishi UFJ. – Działania rządu i BoJ przynoszą efekty. Ale aby wydobrzeć po dwóch dekadach deflacji, Japonia potrzebuje kilku lat dobrej koniunktury – dodał Takuji Okubo, główny ekonomista Japan Macro Advisors.