Gdy Mark Carney obejmował w lipcu stanowisko szefa Banku Anglii, był powszechnie chwalony za to, jak w latach 2008–2013 kierował Bankiem Kanady. Wskazywano wówczas, że dzięki jego polityce Kanada zdołała przejść przez kryzys „suchą nogą". Obecnie jednak słychać coraz częściej zarzuty, że Bank Kanady pod kierownictwem Carneya nic nie robił, by powstrzymać narastanie bańki na rynku nieruchomości, która stanowi duże zagrożenie dla kanadyjskiej gospodarki.
Bomba zegarowa
Ceny nieruchomości w Kanadzie od 2000 r. wzrosły średnio dwukrotnie – wskazuje Teret-National Bank Composite House Price Index. I rosną one nadal. W lipcu zwiększyły się o 0,7 proc. i była to piąta miesięczna zwyżka z rzędu. W latach boomu nieruchomościowego zwiększało się również zadłużenie kanadyjskich gospodarstw domowych sięgając w II kwartale 2013 r. 165 proc. PKB.
– Polityka Banku Kanady pod kierownictwem Marka Carneya przyczyniła się do powstania jednej z największych na świecie baniek na rynku nieruchomości – uważa Jonathan Tepper, szef firmy badawczej Variant Perception.
Steve Eisman, zarządzający funduszem hedgingowym Emrys Partners, człowiek, który dokonał przed wybuchem kryzysu udanej gry spekulacyjnej przewidującej załamanie na amerykańskim rynku hipotecznym, rekomenduje teraz inwestorom, by grali przeciwko kanadyjskim bankom i firmom udzielającym pożyczek hipotecznych. Przewiduje on, że w przypadku kryzysu na rynku nieruchomości, sześć największych kanadyjskich banków będzie potrzebowało 427 mld USD kapitału. Również agencja Fitch ostrzega, że dekoniunktura w sektorze nieruchomości będzie oznaczała zwiększoną presję na największe kanadyjskie banki.
Stephen Polz, następca Carneya na stanowisku prezesa Banku Kanady, ostrzegł w lipcowym raporcie o polityce pieniężnej, że największym zagrożeniem dla kanadyjskiej gospodarki jest „nieuporządkowane zmniejszenie nierównowagi w sektorze nieruchomości".