W ciągu roku akcje Tesla Motors podrożały już o 400 proc., a kurs wciąż porusza się w trendzie wzrostowym. – Wzrost kursu oraz charakter firmy, która opiera się na nowatorskich technologiach, nasuwa silne skojarzenia z sytuacją Apple z zeszłego roku – uważa Urszula Bieńkowska, specjalistka rynku CFD i Forex w City Index. Według analityczki popyt wspierany jest niemal cotygodniową publikacją dobrych danych lub elektryzujących zapowiedzi. Dla przykładu - w zeszłym tygodniu mówiło się o tym, że firma poszukuje już miejsca w Europie pod swoją fabrykę. W Stanach Zjednoczonych świetnie sprzedają się luksusowe sportowe samochody tej marki (konkretnie Model S). Według raportów ponad 10 proc. tego segmentu należy w tym roku właśnie do Tesli.

Bieńkowska ostrzega jednak, że inwestując po długiej stronie rynku należy brać pod uwagę ryzyko bardzo dynamicznych wyprzedaży akcji. - Na razie inwestorzy nie doczekali się zysków, aczkolwiek te mają pojawić się już w tym roku fiskalnym. Nawet jeżeli wyniki będą zgodne z oczekiwaniami, to wskaźnik cena/zysk wyniesie (według średniej prognozy) około 260 – mówi analityczka. Ten sam wskaźnik dla Forda wynosi około 11, natomiast dla General Motors jest to 12,5. - Inwestorzy porównując Teslę do innych gigantów motoryzacji, odnoszą się często do porównań Apple – IBM. Na tym etapie wyników Tesli, takie porównania wydają się nieuprawnione dodaje Bieńkowska.

Analityczka City Index uważa, że do utrzymania dynamicznych wzrostów kursu kluczowe jest utrzymywanie się cen powyżej linii najszybszego trendu wzrostowego, która przebiega w okolicach 150 dolarów. Zdaniem Bieńkowskiej obecny ruch ma pewne podstawy fundamentalne, ale podparty jest zdecydowanie spekulacyjnymi zachowaniami inwestorów. Należy więc brać pod uwagę sytuację, że po okresach euforycznych wzrostów, inwestorzy będą baczniej przyglądali się wynikom finansowym w czasie korekt, co może pogłębiać wyprzedaże.