- Nie ma sensu by Dania samodzielnie posuwała się do przodu nie wiedząc, co zaproponuje Unia Europejska - oświadczył Benny Engelbrecht, rzecznik rządzących socjaldemokratów w parlamentarnej komisji zajmującej się biznesem. Henrik Sass Larsen, minister ds. biznesu ujął to bardziej treściwie: - Reguły muszą być wyrównane w całej Unii Europejskiej.
Płynące z Kopenhagi komentarze są sprzeczne z wizją nakreśloną przez Petera Normana, szwedzkiego ministra d/s rynków finansowych, który w ubiegłym tygodniu nalegał na regionalnych partnerów by opracować wspólny zestaw reguł dla Skandynawii.
Szwecja, która podobnie jak Dania ma sektor bankowy z aktywami stanowiącymi prawie czterokrotność produktu krajowego brutto narzuciła bankom jedne z najbardziej surowych na świecie standardy. Anders Borg, minister finansów, zapowiedział, że standardy nadal będą zaostrzane. Popiera on apele Riksbanku (bank centralny) by bardziej niż podwoić wymogi dotyczące aktywów hipotecznych.
Szwecja i sąsiednia Norwegia zaostrzają standardy dla banków częściowo z tego powodu, że nadzór boi się pęknięcia banki spekulacyjnej na rynku nieruchomości. Z kolei w Danii bańka pękła w 2008 r. i ceny domów spadły o 20 proc.
- Duńska gospodarka jest w całkowicie odmiennej sytuacji niż szwedzka i norweska - wskazuje Jesper Berg, odpowiadający za zagadnienia regulacyjne w Nykredit Realkredit. Zdziwi się, jak podkreśla, jeśli ceny nieruchomości w Szwecji i Norwegii nie spadną. Dlatego, dodaje, tamtejsze banki stoją wobec innych wyzwań niż duńskie.