Na ateńskiej giełdzie była w środę kontynuowana, już trzeci dzień z rzędu, ostra wyprzedaż. ASE, jej główny indeks, tracił w ciągu sesji ponad 9 proc. Kursy akcji Eurobanku, Piraeus Banku i National Bank of Greece spadały o ponad 20 proc. Od początku tygodnia indeks giełdowy greckich banków stracił na wartości ponad jedną trzecią. Grecja znów jest postrzegana przez rynek jako potencjalny bankrut. Rentowność jej obligacji pięcioletnich sięgnęła rekordowego poziomu 13,5 proc. Gdy emitowano je w kwietniu 2014 r., popyt na nie był ogromny. Sprzedano ich wówczas za 3 mld euro, gdy oferty opiewały na 20 mld euro.
Wielka trwoga
Inwestorzy witają w ten sposób utworzony we wtorek nowy, radykalny grecki rząd. Premier Aleksis Cipras stara się uspokoić rynki, mówiąc, że nie dojdzie do „katastrofalnego starcia" Grecji z jej wierzycielami z trojki. Jednocześnie nie wycofuje się z postulatu dokonania kolejnej restrukturyzacji greckiego długu. Szanse na porozumienie w tej kwestii z europejskimi decydentami i Międzynarodowym Funduszem Walutowym jednak się zmniejszają. Rząd Ciprasa zaczął bowiem odchodzić od fiskalnych zobowiązań przyjętych przez jego poprzedników. Jedną z pierwszych jego decyzji było zahamowanie prywatyzacji. De facto zrezygnowano ze sprzedaży PPC, dominującej spółki energetycznej, a prywatyzację firmy zarządzającej portem w Pireusie zamrożono i skierowano do przeglądu. Wkrótce ma zostać podniesiona płaca minimalna, a kodeks pracy zaostrzony.
Takie działania nie wywołują oczywiście sympatii dla nowego rządu wśród unijnego establishmentu. – Przesłanie mówiące: „Potrzebujemy waszego wsparcia, ale nie przyjmiemy waszych warunków", nie odniesie sukcesu. Moje przesłanie mówi natomiast, że jesteśmy otwarci na kooperację, ale wsparcie od Europy wymaga, by Grecy się postarali – twierdzi Jeroen Dijsselbloem, przewodniczący eurogrupy.
– Ogólnie środowisko jest bardzo złe i każdy czeka na to, jak nowy rząd załatwi sprawę z międzynarodowymi wierzycielami. Oprócz politycznego niepokoju dają o sobie znać kwestia potencjalnych zmian w zarządach banków i obawy dotyczące płynności na greckim rynku – wskazuje Alexandros Boulougouris, analityk z firmy Wood & Co.
Przypadkowy Grexit?
Sytuacji na greckim rynku nie poprawiają też nasilające się spekulacje, że kraj zostanie zmuszony do wyjścia ze strefy euro. Niedawne zapewnienia Komisji Europejskiej, że taki scenariusz jest niemożliwy, nie zdołały, jak widać, przekonać inwestorów.