W ramach tej propozycji Grecja miałaby zyskać dostęp do 7,2 mld euro pożyczek oraz 11 mld euro z funduszu przeznaczonego na wsparcie dla greckich banków. Ponieważ większość spłat, jakich greckie państwo musi dokonać wierzycielom, przypada latem tego roku, przedłużenie programu pomocowego oznaczałoby, że Grecja co najmniej do wiosny 2016 r. zdołałaby uniknąć bankructwa. Warunkiem przyznania pomocy byłoby jednak przyjęcie przez Grecję programu reform podyktowanego przez MFW i UE, a to jest na razie wątpliwe.

Grecki rząd przesłał Komisji Europejskiej we wtorek po południu swój kolejny plan reform fiskalnych. Składa się on z dwóch dokumentów liczących zaledwie siedem stron. Z przecieków wynika, że unijnych urzędników już na wstępie rozczarowała objętość planu. W dokumentach przesłanych z Aten miała się znaleźć m.in. sugestia, by Europejski Mechanizm Stabilizacyjny (ESM, czyli fundusz ratunkowy dla krajów strefy euro) kupił od Europejskiego Banku Centralnego zapadające w lipcu i sierpniu greckie obligacje warte 6,7 mld euro. Greckie propozycje powinny były trafić do Brukseli już w zeszły czwartek. Przewodniczący KE Jean-Claude Juncker rzekomo groził, że nie będzie rozmawiał z greckim premierem Aleksisem Ciprasem, póki Grecja nie przedstawi planu reform. To, co przysłał mu ateński rząd powinno go jeszcze bardziej zirytować.

Co prawda premier Cipras zapewnia, że Grecja jest już bliska porozumienia z wierzycielami, ale z przecieków wiadomo, że wciąż jest wiele problemów do rozwiązania. Grecki rząd nie chce się zgodzić m.in. na obniżanie emerytur czy podwyżkę najniższej stawki VAT (wynoszącej 11 proc.). Wierzyciele z UE i MFW chcą m.in., by podwyższono do 23 proc. VAT za usługi turystyczne, co byłoby dużym ciosem dla branży tak ważnej dla ożywienia gospodarczego. Ateńskie władze ostrzegają, że jeśli wierzyciele posuną się za daleko, skutki dla całej strefy euro będą katastrofalne.

– To może być początek końca strefy euro. Jeśli europejscy przywódcy polityczni nie potrafią poradzić sobie z problemem takim jak Grecja stanowiąca 2 proc. europejskiej gospodarki, to jak zareagują na kłopoty krajów obarczonych dużo większymi problemami, takich jak Grecja i Włochy mających dług publiczny idący w biliony euro? – pyta Cipras w wywiadzie dla włoskiego dziennika „Corriere Della Sera".