Zdaniem Mullen teoretycznie wciąż istnieje możliwość, że w ciągu następnych 36 godzin wszyscy rozmówcy wrócą do negocjacyjnego stołu, ktoś „wyciągnie z kapelusza królika", Grecja zwróci pieniądze MFW, a Grecy zagłosują w referendum 5 lipca za porozumieniem z wierzycielami. Taki scenariusz jest dalece nieprawdopodobny, a na dodatek i tak nie rozwiązałby wszystkich problemów Grecji.
„Grecki kryzys to prawdziwe zaklęte koło. Trzeba się z niego wreszcie wyrwać" – uważa Mullen. Tłumaczy, że chociaż „Grexit" jest właściwie nie do uniknięcia, można go przeprowadzić w sposób albo miły albo niemiły. Ona zaleca ten pierwszy, co oznaczałoby współpracę między eurogrupą i Grecją w sprawie zmniejszenia skutków krachu. Mullen włącza w to kontrolę przepływu kapitału i wsparcie finansowe dla greckiego bilansu płatniczego co powstrzymałoby nową walutę grecką od szybkiego spadku na wartości.
Mullen dorzuciłaby do tego także pozostawienie dla Aten otwartej furtki na wypadek, gdyby sytuacja ekonomiczna Grecji poprawiła się na tyle, że mogłaby ponownie przystąpić do eurolandu. „Eurogrupa miałaby wtedy okazję zademonstrować kilka z tych europejskich wartości, których rzadko byliśmy świadkami podczas ostatnich negocjacji" – uważa Mullen. Dodaje, żę niedzielne zamknięcie greckich banków i wprowadzenie kontroli przepływu kapitałów przypomina jej kryzys bankowy na Cyprze w 2013 r. Podejrzewa ona, że grecka historia będzie trwać o wiele dłużej i mieć gorszy przebieg. (Na Cyprze, zamknięcie banków nastąpiło w wyniku porozumienia rządu z „trojką" kredytodawców (KE, EBC, i MFW) a kontrola przepływu kapitałów zakończyła się dopiero w kwietniu tego roku.)
Mullen uważa jednak, że ponieważ w Grecji wypłacanie pieniędzy z banków trwało już od stycznia (kiedy do władzy doszła Koalicja Radykalnej Lewicy, czyli SYRIZA) w kraju znajduje się w tej chwili dużo schowanej pod materacem gotówki więc przynajmniej niektórym Grekom nie tak prędko zabraknie pieniędzy.
Constantin Papapdopulos, były bankier i doradca ds. ekonomicznych w rządzie Jeorjosa Papandreu, także uważa, że istnieje duże niebezpieczeństwo, że Grecja we wtorek zbankrutuje. Jeśli na dodatek w czasie referendum, Grecy odrzucą porozumienie z wierzycielami, banki pozostaną zamknięte na długi okres czasu ponieważ tylko w ten sposób będą mogły uniknąć upadłości. Wtedy cała gospodarka grecka ulegnie zamrożeniu; nikt nie będzie mógł przeprowadzać transakcji biznesowych a ci, którzy będą mieli gotówkę nie będą chcieli jej wydawać na nic innego, poza żywnością.
„Wszystkie sklepy pozamykają się, zostaną tylko spożywcze" – ocenia Papadopulos. Już teraz – dodaje - zagraniczne biura turystyczne zaczynają odwoływać rezerwacje, jakie zrobiły na rozpoczynający się właśnie sezon letni, który miał przynieść Grecji rekordowy dochód.