Analitycy ostrzegają, touroperatorzy uspokajają

Ataki terrorystów islamskich oraz kłopoty Grecji mocno uderzyły w największe europejskie biura podróży. Te jednak zapewniają, że straty nie będą duże, i liczą, że spadek ruchu turystycznego będzie tylko chwilowy.

Publikacja: 16.07.2015 11:22

Według niemieckiej firmy TravelTainment, która należy do hiszpańskiej grupy Amadeus IT Holding, zajm

Według niemieckiej firmy TravelTainment, która należy do hiszpańskiej grupy Amadeus IT Holding, zajmującej się rezerwacją biletów lotniczych, w tygodniu kończącym się 5 lipca liczba biletów kupionych za naszą zachodnią granicą w kierunku greckim spadła aż o 39 proc.

Foto: 123rf

Pod koniec czerwca gwałtownie spadły notowania największych europejskich firm turystycznych. Powodem były informacje o zamachu terrorystycznym w tunezyjskim kurorcie Susa, nie pierwszym zresztą w tym roku w tym kraju – wcześniej w marcu islamscy ekstremiści zaatakowali turystów w muzeum Bardo w stolicy kraju Tunisie.

W następstwie ataku w Susie, gdzie zginęło według ostatnich danych aż 37 osób, akcje TUI, największego touroperatora w Europie (to powiązana z nim sieć hoteli Rui stała się głównym celem ataku), staniały w ciągu jednego dnia aż o 10 proc. Londyńskie notowania największego rywala TUI na kontynencie – firmy Thomas Cook – spadły natomiast o 8 proc. Większość biur turystycznych ze Starego Kontynentu natychmiast wstrzymały wyjazdy do Tunezji i rozpoczęły proces ewakuacji już przebywających tam klientów.

Także firmy turystyczne notowane na warszawskiej giełdzie odczuły pogorszenie koniunktury, jeśli chodzi o organizację wyjazdów w rejon Morza Śródziemnego. Notowania Rainbow Tours po złych wiadomościach, które nadeszły z Tunezji spadły w ciągu jednej sesji o ponad 4 proc. Jednak to był tylko pierwszy cios w spółkę, która próbowała uspokajać inwestorów, że wyjazd do Tunezji odpowiadają zaledwie za ok. 1 proc. jej oferty wyjazdowej. Kolejny nadszedł w ostatnim weekend czerwca, gdy fiaskiem zakończyły się negocjacje na linii władze UE–Grecja i perspektywa Grexitu stała się całkiem realna. Gdyby do tego doszło, zapewne na fali chaosu, który wywołałby to na tamtejszym rynku, ruch turystyczny w tamtym popularnym kierunku również mocno by spadł.

W poniedziałek 29 czerwca akcje Rainbow Tours taniały nawet o kilkanaście procent. Spółce nie pomógł też zapewne fakt, że w oczach analityków stała się ona mniej atrakcyjna. Jeszcze przed atakiem w Susie analitycy BM BGŻ Paribas obniżyli rekomendację dla spółki do „neutralnie" i zmniejszyli tzw. cenę docelową jej akcji z 29 zł do 25 zł. Tymczasem jeśli spojrzeć na dłuższą perspektywę akcje Rainbow Tours, wciąż mają się nieźle. Ich cena jest wciąż o ponad 10 proc. wyższa niż na początku 2015 roku, ale od szczytu na początku maja staniały już o ponad 20 proc.

Nieco lepiej zachowuje się inna spółka z branży – Travelplanet. Jej kurs jest podobny do tego z początku roku, ale od marca papiery staniały też o kilkanaście procent.

Rekomendacje w dół

Jakie perspektywy mają przed sobą akcje największych touroperatorów w Europie? Czy rosnące zagrożenie ze strony islamskiego terroryzmu (w ostatnich dniach do walk między siłami rządowymi a zwolennikami Państwa Islamskiego doszło także na egipskim półwyspie Synaj, więc rządy europejskich krajów, w tym polskie MSZ, wydały ostrzeżenie także przed wyjazdami do Egiptu) oraz zamieszanie związane z Grecją mocno odbiją się na ich wynikach? – Nie ma wątpliwości, że touroperatorzy na pewno to odczują. Atak terrorystyczny w Tunezji na pewno ograniczy też liczbę podróżnych do innych afrykańskich krajów. Perspektywa wyjścia Grecji ze strefy euro też spowoduje, że w tym kraju pojawi się mniej turystów – mówił Bloombergowi Jochen Rothenbacher, analityk z frankfurckiego Equinet Bank. Jednocześnie obniżył prognozę dla cen akcji TUI do 14 z 17 euro i obniżył spółce rekomendację do „neutralnie". Przedstawiciele TUI na razie uspokajają inwestorów. – Rezerwacje na kierunek grecki w tym roku są nieco wyższe niż rok temu, a należy pamiętać, że w ub.r. mieliśmy naprawdę duży wzrost wyjazdów do tego kraju – mówił po pierwszych sygnałach o braku porozumienia Grecji z wierzycielami, ale jeszcze przed wynikami referendum w tym kraju, w którym obywatele opowiedzieli się za rezygnacją z programu oszczędnościowego, Michael Roell, rzecznik TUI.

O ile Tunezja po pierwszych zamachach w Tunisie nie stanowiła już dużego udziału w portfelu największego europejskiego touroperatora, o tyle Grecja jest trzecim najważniejszym kierunkiem. Rocznie nad Morze Egejskie TUI wysyła ok. 2 mln turystów.

Thomas Cook ograniczył się natomiast do lakonicznego stwierdzenia, że nie widzi dużego zagrożenia, jeśli chodzi o turystykę w Grecji, bo jest ona skoncentrowana przede wszystkim na tamtejszych wyspach, a kłopoty związane z kryzysem euro dotyczą głównie dużych greckich metropolii znajdujących się na kontynencie.

W kontekście ostatnich wydarzeń pod znakiem zapytania może jednak stanąć majowa prognoza opublikowana przez TUI, w którym spółka spodziewa się, że w ciągu najbliższych trzech lat jej zysk co roku będzie rósł minimum o 10 proc., a w tym roku niezagrożony jest planowany jego wzrost o 15 proc. Zarząd wskazał tu przede wszystkim na korzyści finansowe wynikające z redukcji kosztów po przeprowadzonej pod koniec 2014 roku fuzji notowanego na londyńskiej giełdzie TUI Travel (na Wyspach działa pod marką Thomson) z niemiecką firmą macierzystą TUI AG. – Proces integracji obu podmiotów przebiega nawet lepiej, niż oczekiwaliśmy – pisali we wspólnym komunikacje szefowie obu podmiotów Fritz Joussen i Peter Long.

Puste miejsca w samolotach już są

W ostatnich dniach wieści dla biur turystycznych nie były jednak dobre. Cytowany przez Bloomberga przedstawiciel niemieckiej firmy TravelTainment, która należy do hiszpańskiej grupy Amadeus IT Holding zajmującej się rezerwacją biletów lotniczych, informował kilka dni temu, że w tygodniu kończącym się 5 lipca liczba biletów kupionych za naszą zachodnią granicą w kierunku greckim spadła aż o 39 proc. w porównaniu z dokładnie tym samym okresem w 2014 roku. Z kolei przedstawiciele TUI starali się uspokajać sytuację. Poinformowali, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni liczba rezerwacji urlopów w Grecji spadła procentowo „o jednocyfrową wartość", jednak porównując to z ubiegłym rokiem, jest to wynik nieco lepszy. Zapytana o to samo grupa Thomas Cook Plc. podała, że zniżki w wyjazdach nad Morze Egejskie rzeczywiście widać, jednak są to znacznie niższe liczby niż te podawane przez TravelTainment. – Myślę, że nasze dane różnią się od tych przez firmy rezerwujące bilety tym, że oni działają szybko, niejako z dnia na dzień, natomiast w naszym wypadku większość wyjazdów wykupionych jest wcześniej w pakiecie. A nie widzimy jakiejś fali rezygnacji z powodów finansowych kłopotów Grecji – tłumaczył Michael Roell z TUI. Biuro w ubiegłym tygodniu wysłało jednak specjalny list do klientów, w którym zapewnia, że dostawy gotówki, wyżywienia oraz usług w tym kraju wciąż są na odpowiednim poziomie. Jednocześnie jednak grupa TUI poinformowała, że na początku lipca sprzedała swoje udziały w sieci greckich hoteli Grecotel, zaznaczając jednak, że transakcja nie miała związku z obecną sytuacją finansów rządu w Atenach.

Andreas Andreadis stojący na czele stowarzyszenia greckiej branży turystycznej mówił w ubiegłym tygodniu, że widać już pewne oznaki spadku zainteresowania Grecją ze strony turystów z niektórych krajów, w tym z Niemiec. – W ciągu ostatnich miesięcy widzieliśmy spadek liczby przyjazdów. I nie ma co się dziwić, bo perspektywy naszego rynku nie są jasne – podkreślał.

Jeśli dodać do tego, że swoje własne kłopoty przeżywa Rosja, a to właśnie liczba turystów z tego kraju w ostatnich latach 2006–2013 rosła w Grecji najszybciej, perspektywy nie są dobre. Do tego dochodzi jeszcze jeden problem. Unia Europejska, wymagając od rządu w Atenach oszczędności, naciska, by zniósł on zmniejszoną stawkę VAT na usługi turystyczne na greckich Wyspach. – To ważne, by finanse państwa były zdrowe, ale trzeba podchodzić do tego ostrożnie. Wyższym podatkiem możemy zaszkodzić turystyce, która odpowiada za ok. 17 proc. PKB Grecji – ostrzegał Andreadis.

Szansa w innych kierunkach i uspokojeniu sytuacji

Uspokajające wnioski dla biur podróży płyną z opublikowanego podczas tegorocznego Forum Ekonomicznego w Davos raportu Deloitte na temat branży turystycznej. Jedna z najważniejszych konkluzji autorów opracowania mówi o tym, że turyści szybko zastępują „zagrożone" kierunki innymi podobnymi. Jako przykład podany jest tu Egipt – gdy w 2011 roku podczas rewolucji na kairskim placu Tahrir obłożenie hoteli w tym kraju spadło o 40 proc., natychmiast w Zjednoczonych Emiratach Arabskich ruch turystyczny zwiększył się o ok. 10 proc. Ale także w krajach przeżywających kłopoty gospodarcze (jak teraz Grecja) bądź zaatakowanych przez terrorystów (jak obecnie Tunezja czy Egipt) turystyka odżywa dość szybko. Np. po atakach bombowych w Madrycie w 2004 roku obłożenie tamtejszych hoteli wróciło do poziomu sprzed zamachu po 12 miesiącach, a po ataku na londyńskie metro hotele w stolicy Wielkiej Brytanii znów zapełniły się gośćmi po dziewięciu miesiącach.

[email protected]

Gospodarka światowa
EBC znów obciął stopę depozytową o 25 pb. Nowe prognozy wzrostu PKB
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
Szwajcarski bank centralny mocno tnie stopy
Gospodarka światowa
Zielone światło do cięcia stóp
Gospodarka światowa
Inflacja w USA zgodna z prognozami, Fed może ciąć stopy
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Rządy Trumpa zaowocują wysypem amerykańskich fuzji i przejęć?
Gospodarka światowa
Murdoch przegrał w sądzie z dziećmi