Rekomendacje w dół
Jakie perspektywy mają przed sobą akcje największych touroperatorów w Europie? Czy rosnące zagrożenie ze strony islamskiego terroryzmu (w ostatnich dniach do walk między siłami rządowymi a zwolennikami Państwa Islamskiego doszło także na egipskim półwyspie Synaj, więc rządy europejskich krajów, w tym polskie MSZ, wydały ostrzeżenie także przed wyjazdami do Egiptu) oraz zamieszanie związane z Grecją mocno odbiją się na ich wynikach? – Nie ma wątpliwości, że touroperatorzy na pewno to odczują. Atak terrorystyczny w Tunezji na pewno ograniczy też liczbę podróżnych do innych afrykańskich krajów. Perspektywa wyjścia Grecji ze strefy euro też spowoduje, że w tym kraju pojawi się mniej turystów – mówił Bloombergowi Jochen Rothenbacher, analityk z frankfurckiego Equinet Bank. Jednocześnie obniżył prognozę dla cen akcji TUI do 14 z 17 euro i obniżył spółce rekomendację do „neutralnie". Przedstawiciele TUI na razie uspokajają inwestorów. – Rezerwacje na kierunek grecki w tym roku są nieco wyższe niż rok temu, a należy pamiętać, że w ub.r. mieliśmy naprawdę duży wzrost wyjazdów do tego kraju – mówił po pierwszych sygnałach o braku porozumienia Grecji z wierzycielami, ale jeszcze przed wynikami referendum w tym kraju, w którym obywatele opowiedzieli się za rezygnacją z programu oszczędnościowego, Michael Roell, rzecznik TUI.
O ile Tunezja po pierwszych zamachach w Tunisie nie stanowiła już dużego udziału w portfelu największego europejskiego touroperatora, o tyle Grecja jest trzecim najważniejszym kierunkiem. Rocznie nad Morze Egejskie TUI wysyła ok. 2 mln turystów.
Thomas Cook ograniczył się natomiast do lakonicznego stwierdzenia, że nie widzi dużego zagrożenia, jeśli chodzi o turystykę w Grecji, bo jest ona skoncentrowana przede wszystkim na tamtejszych wyspach, a kłopoty związane z kryzysem euro dotyczą głównie dużych greckich metropolii znajdujących się na kontynencie.
W kontekście ostatnich wydarzeń pod znakiem zapytania może jednak stanąć majowa prognoza opublikowana przez TUI, w którym spółka spodziewa się, że w ciągu najbliższych trzech lat jej zysk co roku będzie rósł minimum o 10 proc., a w tym roku niezagrożony jest planowany jego wzrost o 15 proc. Zarząd wskazał tu przede wszystkim na korzyści finansowe wynikające z redukcji kosztów po przeprowadzonej pod koniec 2014 roku fuzji notowanego na londyńskiej giełdzie TUI Travel (na Wyspach działa pod marką Thomson) z niemiecką firmą macierzystą TUI AG. – Proces integracji obu podmiotów przebiega nawet lepiej, niż oczekiwaliśmy – pisali we wspólnym komunikacje szefowie obu podmiotów Fritz Joussen i Peter Long.
Puste miejsca w samolotach już są
W ostatnich dniach wieści dla biur turystycznych nie były jednak dobre. Cytowany przez Bloomberga przedstawiciel niemieckiej firmy TravelTainment, która należy do hiszpańskiej grupy Amadeus IT Holding zajmującej się rezerwacją biletów lotniczych, informował kilka dni temu, że w tygodniu kończącym się 5 lipca liczba biletów kupionych za naszą zachodnią granicą w kierunku greckim spadła aż o 39 proc. w porównaniu z dokładnie tym samym okresem w 2014 roku. Z kolei przedstawiciele TUI starali się uspokajać sytuację. Poinformowali, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni liczba rezerwacji urlopów w Grecji spadła procentowo „o jednocyfrową wartość", jednak porównując to z ubiegłym rokiem, jest to wynik nieco lepszy. Zapytana o to samo grupa Thomas Cook Plc. podała, że zniżki w wyjazdach nad Morze Egejskie rzeczywiście widać, jednak są to znacznie niższe liczby niż te podawane przez TravelTainment. – Myślę, że nasze dane różnią się od tych przez firmy rezerwujące bilety tym, że oni działają szybko, niejako z dnia na dzień, natomiast w naszym wypadku większość wyjazdów wykupionych jest wcześniej w pakiecie. A nie widzimy jakiejś fali rezygnacji z powodów finansowych kłopotów Grecji – tłumaczył Michael Roell z TUI. Biuro w ubiegłym tygodniu wysłało jednak specjalny list do klientów, w którym zapewnia, że dostawy gotówki, wyżywienia oraz usług w tym kraju wciąż są na odpowiednim poziomie. Jednocześnie jednak grupa TUI poinformowała, że na początku lipca sprzedała swoje udziały w sieci greckich hoteli Grecotel, zaznaczając jednak, że transakcja nie miała związku z obecną sytuacją finansów rządu w Atenach.
Andreas Andreadis stojący na czele stowarzyszenia greckiej branży turystycznej mówił w ubiegłym tygodniu, że widać już pewne oznaki spadku zainteresowania Grecją ze strony turystów z niektórych krajów, w tym z Niemiec. – W ciągu ostatnich miesięcy widzieliśmy spadek liczby przyjazdów. I nie ma co się dziwić, bo perspektywy naszego rynku nie są jasne – podkreślał.