Koalicja Junts pel Si, kierowana przez obecnego katalońskiego premiera, zwolennika separatyzmu Artura Masa, zdobyła 62 mandaty w liczącym 135 osób parlamencie. Może ona wejść w koalicję z inną separatystyczną partią CUP, która uzyskała dziesięć miejsc. Separatyści mają więc większość w parlamencie i zapowiadają, że w ciągu 18 miesięcy doprowadzą do niepodległości Katalonii. Hiszpański rząd ostrzega, że secesja będzie sprzeczna z konstytucją i będzie oznaczała wyjście Katalonii zarówno z Unii Europejskiej, jak i ze strefy euro. Wcześniej Bank Hiszpanii zapowiadał, że w przypadku ogłoszenia przez Katalonię niepodległości wprowadzi w tym regionie kontrolę przepływu kapitału.

Inwestorzy nie zareagowali na to jednak wyprzedażą hiszpańskich obligacji. Rentowność dziesięciolatek niewiele się w poniedziałek zmieniła i wynosiła około 2 proc. – Pozytywna reakcja hiszpańskiego rynku obligacji prawdopodobnie odzwierciedla fakt, że choć proniepodległościowe partie zyskały większość w parlamencie, to zdobyły nieco mniej niż 50 proc. całości głosów. Tak więc w tym quasi-referendum niepodległościowym nieznacznie zwyciężyła opcja „nie" – wskazuje Jonathan Loynes, ekonomista Capital Economics.