Taki pogląd Bernanke zaprezentował w niedzielnym wywiadzie dla „USA Today" zapowiadającym jego autobiograficzną książkę. – Wszystko, co [w świecie finansów - red.] poszło źle lub było nielegalne, było dziełem konkretnych ludzi, a nie abstrakcyjnych firm. Dlatego byłoby lepiej, aby większa odpowiedzialność spadała na jednostki – powiedział były szef Fedu.
Książka pod tytułem „Odwaga działania. Wspomnienia kryzysu i jego następstw„ („The Courage to Act: A Memoir of a Crisis and Its Aftermath") ukazała się w poniedziałek, nieco ponad półtora roku po tym, jak Bernanke zakończył drugą kadencję u sterów Fedu. Objął ją z początkiem 2006 r., niedługo przed pęknięciem bańki na amerykańskim rynku nieruchomości (domy zaczęły tanieć w sierpniu tamtego roku), co stało się zarzewiem kryzysu. W swojej autobiografii Bernanke broni reakcji władz na ten wstrząs, w tym niepopularnej w amerykańskim społeczeństwie pomocy finansowej, której Waszyngton udzielił bankom i innym instytucjom zagrożonym bankructwem. – Gdybyśmy nie ustabilizowali sektora finansowego, ze sporym prawdopodobieństwem USA znalazłyby się w depresji podobnej do tej z lat 30 XX w. – tłumaczył były szef Fedu dziennikarce „USA Today". – Byliśmy bardzo zdeterminowani, aby nie pozwolić na upadek także bankowi Lehman Brothers – dodał. Bankructwo tego legendarnego banku inwestycyjnego 15 września 2008 r. doprowadziło do paniki na rynkach finansowych.
W niemal 600-stronicowym pamiętniku Bernanke sporo miejsca poświęca opisowi swojej drogi do amerykańskiego banku centralnego. Wspomina m.in., że początkowo chciał studiować matematykę lub fizykę, ale po pierwszych miesiącach na Harvardzie uznał, że w tych dziedzinach nie byłby w stanie konkurować z najlepszymi studentami, postawił więc na ekonomię.