Poprzednio Rada Prezesów Europejskiego Banku Centralnego poluzowała politykę pieniężną na początku grudnia. Wówczas nie sprostała rynkowym oczekiwaniom, które sama wykreowała. Efektem było umocnienie euro i przecena na europejskich rynkach akcji oraz obligacji – czyli faktyczne zaostrzenie polityki pieniężnej. Tym razem EBC z zapasem przeskoczył wysoko zawieszoną poprzeczkę.
Nie tylko obniżył główną stopę procentową z 0,05 proc. do 0 proc., ale też sprowadził głębiej poniżej zera, z -0,2 do -0,3 proc., stopę depozytową, wyznaczającą oprocentowanie depozytów banków komercyjnych w banku centralnym. Do tego zwiększył z 60 do 80 mld euro miesięczne wydatki w ramach programu QE i rozszerzył paletę instrumentów, które może kupować, dodając do m.in. obligacji skarbowych i samorządowych obligacje spółek. Zapowiedział też cztery dodatkowe aukcje czteroletnich pożyczek (tzw. TLTRO) dla banków komercyjnych skorych do udzielania kredytów firmom i gospodarstwom domowym. Oprocentowanie TLTRO może być nawet równe stopie depozytowej – co oznaczałoby, że EBC będzie bankom płacił za udzielone im pożyczki.
Wojna przeciw deflacji
Bezpośrednią przesłanką tak agresywnego złagodzenia polityki pieniężnej był dla EBC powrót deflacji. W lutym indeks cen konsumpcyjnych (HICP) spadł o 0,2 proc. rok do roku, po pięciu miesiącach wzrostu. – Jest niezwykle istotne, aby bez zbędnej zwłoki przywrócić inflację do poziomu bliskiego, lecz niższego niż 2 proc. rocznie, żeby uniknąć efektów drugiej rundy (tzw. spirali cenowo-płacowej – red.) – powiedział w czwartek na konferencji prasowej Mario Draghi, prezes EBC.
Tymczasem ekonomiści EBC – przy założeniu braku zmian w polityce pieniężnej – mocno obniżyli swoje prognozy HICP. Obecnie zakładają, że w tym roku wskaźnik ten będzie rósł średnio w tempie 0,1 proc., a w 2017 r. w tempie 1,1 proc. W grudniu zakładali, że średnioroczna inflacja wyniesie odpowiednio 1 i 1,6 proc.
Ekonomiści mają jednak wątpliwości, czy EBC jest w stanie zmienić perspektywy inflacji. Duży wpływ na dynamikę cen mają obecnie czynniki poza jego kontrolą, szczególnie sytuacja na rynku surowcowym. Zdaniem Mario Perkinsa, ekonomisty z firmy analitycznej Lombard Street Research, EBC może więc wpłynąć na ceny tylko o tyle, o ile jest w stanie osłabić euro. W czwartek, bezpośrednio po komunikacie frankfurckiej instytucji, waluta ta wyraźnie traciła zarówno wobec dolara, jak i złotego. Ale ten efekt szybko ustąpił.