– Gospodarka Wielkiej Brytanii nadal rośnie, ale OECD ostrzega dzisiaj, że ciąży jej groźba wygranej w referendum opcji opowiadającej się za wyjściem z Unii Europejskiej – stwierdził brytyjski kanclerz skarbu George Osborne. Odniósł się w ten sposób do ostrzeżenia przed Brexitem, które w środę wypowiedział Angel Gurria, sekretarz generalny OECD. – Brexit jest podatkiem, który do końca dekady będzie kosztował wszystkich miesięczną pensję – ostrzegł Gurria.
Howard Archer, analityk z firmy badawczej IHS Global Insight, jeszcze przed publikacją danych o brytyjskim PKB za I kwartał przewidywał, że obawy związane z referendum w sprawie wyjścia z UE mogły mocno wyhamować wzrost na Wyspach. – Obawy te zmniejszają skłonność firm do inwestowania i zatrudniania oraz ograniczają chęć konsumentów do dokonywania dużych wydatków. Słabszy wzrost na świecie i duża zmienność na rynkach finansowych również uderzyły w aktywność ekonomiczną w Wielkiej Brytanii w I kwartale – wskazywał.
A to może nie być koniec spowolnienia w gospodarce. – Spodziewamy się, że wzrost w II kwartale może być nawet jeszcze słabszy, gdyż niebezpieczeństwo Brexitu negatywnie wpływa na nastroje w biznesie – uważa James Knightley, ekonomista z banku ING.
Szczegółowe dane wskazują, że w I kwartale brytyjska gospodarka była napędzana głównie przez sektor usług. Wzrost w nim wyniósł 0,6 proc., podczas gdy produkcja przemysłowa spadła o 0,4 proc., budowlana o 0,9 proc., a rolna o 0,1 proc. Część analityków wskazuje więc, że były ważniejsze niż Brexit przyczyny gorszej koniunktury. – Skutki zawirowań na rynkach finansowych i gorsza koniunktura w światowym handlu wydają się bardziej oczywistymi przyczynami spowolnienia. Jednakże obawy przed referendum mogą dawać o sobie znać w nadchodzących miesiącach – wskazuje Lee Hopley, główna ekonomistka EEF, organizacji zrzeszającej brytyjskich przedsiębiorców.
W reakcji na publikację danych o PKB funt osłabł wobec euro, ale szybko odrobił straty. Przez ostatnie pięć sesji umocnił się wobec wspólnej waluty o 1,8 proc., a przyczyniło się do tego m.in. ostrzeżenie prezydenta USA Baracka Obamy, który powiedział, że jeśli Wielka Brytania zdecyduje się na wyjście z UE, to trafi „na koniec kolejki" w przyszłych negocjacjach handlowych z USA. Rynek uznał, że groźby Obamy przyczynią się do tego, iż w referendum zaplanowanym na 23 czerwca Brytyjczycy opowiedzą się za pozostaniem w Unii.