To zaufany człowiek księcia Mohammeda bin Salmana, który przystąpił do reorientacji gospodarki największego na świecie eksportera ropy, tak by zmniejszyć uzależnienie kraju od tego surowca.

Po ponad 20 latach piastowania urzędu ministra ds. ropy opuścił je Ali al-Naimi, który był głównym graczem na spotkaniach OPEC i sterował globalnym rynkiem ropy przez liczne jego wzloty i upadki. Zastąpił go Khalid al-Falih, obecny prezes państwowego koncernu Saudi Arabian Oil Co., znanego pod skrótem Aramco. To część większych zmian w saudyjskim rządzie – zlikwidowano w nim bowiem resort elektryczności – zakres jego działalności też przejmie Al-Falih.

Na niedawnym branżowym spotkaniu w Houston 80-letni Al-Naimi wspominał, że widział już na rynku ropę w cenie poniżej 2 USD za baryłkę i  powyżej 147 USD, olbrzymią nadpodaż i duże niedobory.

Al-Falih jest inżynierem wykształconym w Stanach Zjednoczonych, ma nieco ponad 50 lat, a całe swoje życie zawodowe spędził w Aramco. Saudyjskiej polityki naftowej po raz pierwszy będzie bronił na szczycie OPEC zapowiedzianym na 2 czerwca w Wiedniu. Obserwatorzy uważają, że strategiczne stanowisko Rijadu nie zmieni się w tym względzie, bo książę Mohammed poparł politykę, której priorytetem jest utrzymanie udziału w globalnym rynku nawet kosztem cen, które z ponad 100 USD za baryłkę przed dwoma laty spadły do 30 USD w lutym.

Arabia przed miesiącem odrzuciła pomysł zamrożenia wydobycia przez czołowych producentów ropy, podkreślając, że byłoby to możliwe jedynie z udziałem Iranu w takim porozumieniu. W Wiedniu OPEC zapewne zatwierdzi taką politykę, bo baryłka kosztuje już ponad 45 USD.