Dążenie do osiągnięcia zaplanowanego tempa wzrostu produktu krajowego brutto, wbrew deklarowanym intencjom rządu, grozi zwiększeniem roli państwa w gospodarce.
Jeśli uwzględni się pozabudżetowe wydatki na pobudzanie wzrostu koniunktury gospodarczej tegoroczny deficyt wyniesie 10 proc. PKB i będzie ponad trzykrotnie wyższy niż zaplanowany przez władze, szacują ekonomiści szwajcarskiej grupy UBS i amerykańskiego banku JP Morgan Chase.
Poza oficjalnym budżetem z którego pieniądze idą na obronę, opiekę socjalna i inne codzienne wydatki chińscy przywódcy pompują fundusze do ponad 10 bilionowej (w amerykańskich dolarach) gospodarki m .in. za pośrednictwem trzech wybranych banków, które mają obowiązek finansowania wspieranych przez rząd projektów. Innym kanałem są samorządy lokalne, które pieniądze na inwestycje pozyskują za pośrednictwem emisji obligacji, czy sprzedaży ziemi, partnerstwo publiczno-prywatne oraz zamianę długu bankowego na obligacje.
Z powodu słabego globalnego popytu i niechęci biznesu do zwiększania zadłużenia firm , które już spuchło do 165 proc. PKB, prezydent Xi Jinping zdecydował się na uruchomienie funduszy z kasy publicznej by tegoroczny wzrost PKB osiągnął przynajmniej 6,5 proc.
- Dlaczego prywatny sektor miałby zaciągać nowe zobowiązania? Przecież jest już potężnie zadłużony - wskazuje Wang Tao, główny ekspert ekonomiczny UBS zajmujący się Chinami. Podkreśla on, iż rząd aby ustabilizować tempo wzrostu gospodarczego powinien zwiększyć wydatki na rozwój infrastruktury. - Tylko państwo może inwestować tam, gdzie nie da się zarobić pieniędzy - stwierdza ten ekonomista.