Stopa bezrobocia w efekcie utrzymała się na poziomie 4,9 proc., zamiast spaść do 4,8 proc., jak przeciętnie przewidywali ekonomiści. W zeszłym tygodniu przewodnicząca Rezerwy Federalnej Janet Yellen na sympozjum w Jakckson Hole powiedziała, że widzi coraz więcej argumentów na rzecz podwyżki stóp procentowych w USA. Wiceprezes Fedu Stalnley Fisher wyjaśnił później, że wystąpienie Yellen nie wyklucza podwyżki stóp już we wrześniu.

Piątkowe dane z rynku pracy zapewne osłabią oczekiwania na to, że Fed już w tym miesiącu dokona drugiej po kryzysie podwyżki stóp (pierwszej dokonał w grudniu ub.r.). Tym bardziej, że także w czwartek z amerykańskiej gospodarki napłynęły rozczarowujące dane. Popularny barometr koniunktury w przemyśle, indeks IMS, spadł do 49,4 proc., z 52,6 proc. w lipcu. Odczyt poniżej 50 pkt oznacza, że aktywność w sektorze przemysłowym w minionym miesiącu malała.

- Jeśli wziąć pod uwagę to, że odczyt za lipiec został zrewidowany w górę o 20 tys., to przyrost zatrudnienia w sierpniu nie był daleki od oczekiwań. Ale szczegóły danych z rynku pracy są bardziej rozczarowujące. Przeciętna płaca godzinowa zwiększyła się o 0,1 proc., a w ujęciu rok do roku o 2,4 proc. W lipcu wzrosła ona o 2,7 proc. – po rewizji z 2,6 proc. – a sierpniowy odczyt jest najsłabszy od marca – zauważył Marc Chandler, główny strateg walutowy w Brown Brothers Harriman.

Z drugiej strony, jak wskazywali jeszcze przed publikacją danych o zatrudnieniu ekonomiści ds. USA w BNP Paribas Bricklin Dwyer i Laura Rosner, z perspektywy Fedu niepokojący byłby dopiero wzrost liczby etatów o mniej, niż 50 tys. Jakikolwiek wyższy wzrost zatrudnienia wystarcza bowiem, aby utrzymać stabilną stopę bezrobocia, która już dziś jest na poziomie zgodnym z tzw. stanem pełnego zatrudnienia.