Krzywa rentowności obligacji amerykańskiego skarbu już nie sygnalizuje recesji, nie można ufać spreadom swapowym, ani indeksowi strachu VIX, wyliczają stratedzy rynkowi.
Co miesiąc banki centralne na świecie globalną gospodarkę zasilają grubymi miliardami dolarów, a jednocześnie wprowadzane są regulacje mające zabezpieczać przed powtórką kryzysu finansowego. Te czynniki powodują, iż, jak przekonują eksperci, niektóre mechanizmy ostrzegawcze uruchamiają się w złym momencie.
Tę sytuację dodatkowo komplikują obowiązujące od minionego piątku nowe reguły na amerykańskim rynku pieniężnym paraliżujące kolejne wskaźniki. Inwestorzy obawiają się, że w tych okolicznościach nowy kryzys może ich zaskoczyć.
- Trudno zorientować się, jakie informacje niosą te wskaźniki – przyznaje Aaron Kohli, nowojorski strateg BMO Capital Markets, jednego z 23 uprzywilejowanych dilerów bezpośrednio handlujących obligacjami z Rezerwą Federalną.
Libor, oprocentowanie dolarowych pożyczek na rynku międzybankowym - od jednodniowych po roczne - podskoczył do poziomów nie widzianych od kryzysu finansowego mimo iż Fed w tym roku nie zdecydował się na zaostrzenie polityki pieniężnej. W przeszłości tak duży wzrost stawki Libor sygnalizował kłopoty na rynku kredytowym, a obecnie jego skok jest rezultatem zmian strukturalnych.