Według nieoficjalnych informacji prezydent USA Donald Trump i przywódca ChRL Xi Jinping zgodzili się podczas swojego zeszłotygodniowego spotkania w Mar-a-Lago na Florydzie na przyspieszone negocjacje handlowe, które mają przynieść pierwsze rezultaty w ciągu 100 dni.
Obecnie dostęp do chińskiego rynku dla zagranicznych inwestorów podlega wielu ograniczeniom. Nie mogą oni np. posiadać większościowych pakietów udziałów w chińskich domach maklerskich i firmach ubezpieczeniowych. Domy maklerskie z Państwa Środka stały się zaś instytucjami tak dużymi, że nowi gracze mają trudności z wejściem na rynek. Kwestia zniesienia restrykcji dotyczących posiadania udziałów w chińskich firmach finansowych była dyskutowana już przez negocjatorów z USA i ChRL za rządów Baracka Obamy w czasie rozmów o dwustronnym traktacie dotyczącym inwestycji. Negocjacje te nie przyniosły jednak rozstrzygnięcia.
W ostatnich latach Chiny i tak stopniowo poszerzały dostęp zagranicznych inwestorów do swojego rynku. Uruchomiono m.in. bezpośrednie połączenie tradingowe pomiędzy giełdami w Hongkongu i Szanghaju, a także Kwalifikowany Program dla Zagranicznych Inwestorów Indywidualnych (QFII) oraz jego wersję dla inwestorów rozliczających się w juanach (RQFII). W ramach QFII przyznano w lutym miesięczne kwoty inwestycyjne sięgające łącznie 89,2 mld USD, a w ramach RQFII wynoszące łącznie 80,8 mld USD. Pod koniec grudnia podległa rządowi Narodowa Komisja ds. Reform i Rozwoju (NDRC) opublikowała dokument, w którym wskazała na konieczność dalszego otwierania dla zagranicznych inwestorów chińskiego rynku finansowego, a także niektórych gałęzi gospodarki, np. sektora energetycznego i telekomunikacyjnego. Możliwe, że negocjacje z administracją Trumpa dadzą impuls do przyspieszenia tego procesu.
Chiny mogłyby również pójść na ustępstwa wobec USA w kwestii dostępu do tamtejszego rynku konsumenckiego. Obecnie funkcjonuje tam wiele pozataryfowych barier wejścia, dotyczących choćby produktów rolniczych. Na przykład od 2003 r. w Chinach obowiązuje zakaz importu amerykańskiej wołowiny. Zniesienie tego zakazu byłoby łatwym ustępstwem, które administracja Trumpa mogłaby pokazać jako swoje wielkie zwycięstwo.