Ta wiadomość doprowadziła również do silnych zawirowań na rynku walutowym. Za 1 funta płacono koło godziny 12.00 1,26 dolara. Gdy do inwestorów dotarła wiadomość o przyspieszonych wyborach, funt w ciągu kilku minut osłabł do 1,253 USD, by później szybko się umocnić do 1,267 USD.
Premier May w swoim wystąpieniu tłumaczyła, że przyspieszone wybory mają dać rządowi lepszy mandat do negocjacji z Unią Europejską w sprawie Brexitu. – W momencie o tak wielkiej wadze dla narodu powinniśmy mieć jedność w Westminsterze (parlamencie – red.), ale mamy podział. Kraj się jednoczy, ale Westminster nie. W ostatnich tygodniach Partia Pracy groziła, że zagłosuje przeciwko umowie, jaką wynegocjujemy z UE. Liberalni Demokraci mówili, że chcą sparaliżować działalność rządu. Szkocka Partia Narodowa zapowiadała, że zagłosuje przeciwko ustawie kończącej obecność Wielkiej Brytanii w UE – mówiła May. Sondaże dają obecnie jej Partii Konserwatywnej nawet 21 pkt proc. przewagi nad Partią Pracy, czyli główną siłą opozycyjną. Wybory mogą więc rzeczywiście doprowadzić do powstania silniejszego konserwatywnego rządu mającego większą swobodę w negocjacjach z Brukselą.
– Funt zyskiwał na wartości, gdyż partia premier May może zdobyć znaczącą przewagę w parlamencie. Wciąż będzie istniała duża niepewność dotycząca wdrożenia Brexitu, ale jednopartyjny rząd dysponujący pokaźną większością w parlamencie zapewni pewien poziom stabilności w czasie, gdy będziemy nawigować przez niebezpieczne wody – twierdzi Peter Ashton, dyrektor zarządzający brytyjskiej firmy Eiger FX.
– Nikt się tego nie spodziewał. Zwłaszcza że rząd jeszcze kilka tygodni temu zapewniał, że nie będzie nowych wyborów przed 2020 rokiem. Theresa May wyraźnie jednak wyczuła okazję do wzmocnienia swojego mandatu przed negocjacjami w sprawie Brexitu. Inwestorom zajmie kilka dni przetrawienie tego, że wkrótce odbędą się wybory – uważa Luke Bartholomew, zarządzający z Aberdeen Asset Management.