Ogłoszony w środę wieczorem przez prezydenta USA Donalda Trumpa plan cięć podatków nie stał się sygnałem do zwyżek. Jego główne elementy były znane z przecieków już od dwóch dni i zdyskontowane przez inwestorów, których rozczarowało, że poznali niewiele więcej szczegółów podczas wystąpienia prezydenta. Uwaga rynków skupiła się więc na czwartkowym posiedzeniu Europejskiego Banku Centralnego. Zgodnie z oczekiwaniami pozostawił on stopy bez zmian.
Stopa refinansowa pozostała na poziomie 0 proc., a stopa dyskontowa na poziomie minus 0,4 proc. Nie zmieniono również wartości programu skupu aktywów. Do końca grudnia ma on wynosić 60 mld euro miesięcznie. W reakcji na te decyzje euro najpierw osłabło do dolara (do 1,0913 USD za 1 euro), a później bardzo szybko odrobiło straty.
– Wskaźniki ekonomiczne sugerują, że ożywienie gospodarcze w strefie euro jest solidne. Co więcej, ryzyko się zmniejsza – stwierdził na konferencji prasowej Mario Draghi, prezes EBC. Wskazywał również, że prognozy EBC dotyczące inflacji się nie zmieniają. Podczas posiedzenia nie omawiano kwestii tego, jak się wycofać z obecnych działań stymulacyjnych.
Inwestorzy mają świadomość, że przed zacieśnianiem polityki pieniężnej powstrzymuje EBC nie tyle sytuacja gospodarcza, ile delikatne kwestie polityczne. Czwartkowe posiedzenie EBC wypadło akurat między pierwszą a drugą turą wyborów prezydenckich we Francji. Draghi zaprzeczał jednak, by te wybory w jakikolwiek sposób wpłynęły na decyzje podejmowane przez EBC. Większość analityków spodziewa się, że dopiero w czerwcu może się pojawić bardziej „jastrzębi" ton w komunikatach banku centralnego.