Sankcje mają na celu ukaranie Rosji za domniemane ingerowanie w amerykańskie wybory w 2016 r. oraz aktywność rosyjskich wojsk na wschodzie Ukrainy.

Ustawa, którą podpisał Trump nakłada limity na wartość amerykańskich inwestycji w sektor energetyczny Rosji oraz utrudnia prowadzenie interesów między krajami. Podobne sankcje obejmują również Koreę Północną i Iran. Korea nie skomentowała do tej pory decyzji amerykańskich władz, Iran natomiast stwierdził, że taki ruch narusza umowę między krajami (zawartą jeszcze przez administrację Obamy) i że rozważy stosowną odpowiedź – podają półoficjalne źródła agencji informacyjnej ISNA.

Miedwiediew za pomocą mediów społecznościowych stwierdził w środę, że nałożone sankcje „kończą nadzieje na poprawę relacji z nową amerykańską administracją".

Rosja nie pozostaje bierna wobec działań Trumpa. Prezydent Władimir Putin nakazał zmniejszenie liczby amerykańskich dyplomatów w Rosji o 755 osób. W ten sposób od 1 września liczba pracowników przedstawicielstw dyplomatycznych USA ma zostać zrównana z liczbą personelu rosyjskiego w placówkach w USA, czyli wynieść 455 osób. Ponadto od sierpnia ambasada USA straci dostęp do magazynów w Moskwie i ośrodka wypoczynkowego na jej przedmieściach.

Wiele krajów europejskich, włączając w to Niemcy, obawia się sankcji amerykańskich nałożonych na Moskwę, ponieważ prowadzą interesy w rosyjskim sektorze energetycznym. Niepokoje stara rozwiewać się Jean Claude Juncker, podkreślając, że USA zamierzają konsultować się ze swoimi sojusznikami przy implementacji sankcji.