Już za tydzień główny indeks niemieckiej giełdy przejdzie gruntowną zmianę. Jego skład powiększy o dziesięć nowych spółek, które w ostatnich latach dynamicznie się rozwijały. Wszyscy nowi przedstawiciele indeksu blue chips dali w tym roku zarobić inwestorom. Zmienią się również reguły dotyczące rentowności pretendentów, którzy chcą zasilić DAX.
Nie będzie powtórki z rozrywki?
DAX to indeks funkcjonujący od 1988 r., który skupia największe spółki u naszych zachodnich sąsiadów. Deutsche Börse, operator niemieckiej giełdy, podjął decyzję o wprowadzeniu gruntownych zmian w indeksie. Wszystko rozpoczęło się od skandalu związanego z Wirecard. Ten operator systemów płatniczych przez lata fałszował sprawozdania finansowe, aż w czerwcu 2020 r. firma audytorska EY ogłosiła, że nie może znaleźć 1,9 mld euro w jego bilansie. Następstwem tego było bankructwo spółki. W efekcie Wirecard, który zastąpił w DAX drugiego pod względem wielkości pożyczkodawcę w Niemczech Commerzbank, wyleciał z indeksu po dwóch latach obecności w nim.
Po tym skandalu Deutsche Boerse zdecydowała, że nadszedł czas na zmiany, i rozpoczęła konsultacje z setkami firm i instytucji finansowych. Ostatecznie operator giełdy zdecydował, że od sesji 20 września DAX będzie dawał ekspozycję na 40, a nie jak dotychczas 30 firm. Wprowadzony zostanie również nowy wymóg rentowności.
Pretendenci, którzy chcą znaleźć się w indeksie, będą musieli wypracować dodatni wynik EBTIDA w ciągu dwóch lat poprzedzających awans do DAX. Jednak nowe zasady nie będą miały zastosowania do obecnych członków indeksu. Ponadto operator giełdy będzie przywiązywał większą wagę do kapitalizacji spółek, a nie obrotów akcjami.