Coraz więcej prognoz, w tym też niedawna projekcja NBP, buduje obraz polskiej gospodarki niczym tzw. goldilocks economy („gospodarki Złotowłosej”), czyli takiej „w sam raz” – z solidnym wzrostem gospodarczym, ale niegrożącym nadmierną presją inflacyjną, i ze stabilną inflacją w celu. Państwo też tak to widzą?
Polska gospodarka nie przestaje pozytywnie zaskakiwać. Tak było przez ostatnich 20-30 lati, i]] tak jest teraz. W tym roku kraje naszego regionu – Niemcy, Rumunia, Węgry, Słowacja – znów rozczarowują pod względem tempa wzrostu PKB. Tymczasem Polska wciąż ma szanse na wzrost gospodarczy nawet o 3,5 proc.
Co istotne, rośniemy pomimo stagnacji przemysłu. Naszą siłą napędową są usługi. Co więcej, nie są to tylko usługi tradycyjne – typu transport, logistyka – ale też nowoczesne: związane z napływem usług współdzielonych, z IT, oparte na wiedzy.
Jeśli chodzi zaś o inflację, to rzeczywiście jesteśmy gospodarką prawie zrównoważoną. Ustępują szoki wewnętrzne, ale też polityka pieniężna została w poprzednich latach dość mocno zacieśniona. Duży wpływ na spadek inflacji ma również otoczenie zewnętrzne, począwszy od cen surowców, poprzez mocny kurs walutowy, dobre zbiory, po import niskiej inflacji z Chin. Inflacja pozostanie niska w ciągu najbliższych 2-3 lat.
Czytaj więcej
Bieżące nastroje konsumenckie Polaków w listopadzie nieco się poprawiły względem października, za...
W ostatnim czasie również NBP zaczął podkreślać silny impuls dezinflacyjny dla Polski i całej UE ze strony gospodarki chińskiej.
Chińska nadwyżka handlowa jako procent globalnego PKB rośnie od lat. A teraz dodatkowo przymknięcie dostępu do rynku amerykańskiego spowodowało, że Chińczycy dużo więcej sprzedają do Europy. Teoretycznie Chiny mówią o próbie ograniczania podaży mocy produkcyjnej, ale nie widzimy, aby robili to z powodzeniem. Od trzech lat trwa tam deflacja producencka. Chinom nie udaje się też zbudować silnego rynku wewnętrznego, a podczas ostatniego plenum Partii Komunistycznej wybrzmiało, że nie tylko nowe technologie i AI są priorytetem rozwojowym, ale wciąż także tradycyjny przemysł. Chińczycy będą więc dalej zalewali swoją produkcją resztę świata.