W najbliższych latach wejście Polski do strefy euro jest nierealne. Polska jest objęta procedurą nadmiernego zadłużenia, tym samym nie spełnia kryterium stabilności fiskalnej. Od 2022 r. nasz deficyt sektora finansów publicznych przekracza 3 proc. PKB i zgodnie z rządowym średniookresowym planem budżetowo-strukturalnym, zejdziemy poniżej tego poziomu dopiero w 2028 r. Dynamicznie rośnie dług publiczny w relacji do PKB, z poziomu poniżej 50 proc. PKB w 2023 r. do powyżej 60 proc. zapewne już w 2026 r. Zgodnie z rządowym planem, poniżej tej kluczowej wartości z Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej zejdziemy znów dopiero w 2030 r. Mimo nadziei na spadek inflacji i obniżki stóp procentowych na razie nie spełniamy też kryteriów stabilności cenowej i stóp procentowych. A także, rzecz jasna, kryterium stabilności kursu walutowego, bo do tego konieczne jest uczestnictwo złotego w mechanizmie ERM II przez co najmniej dwa lata. W zeszłorocznym „Raporcie o konwergencji” Europejski Bank Centralny wskazywał też, że „prawo polskie nie spełnia wszystkich wymogów dotyczących niezależności banku centralnego, poufności, zakazu finansowania ze środków banku centralnego oraz integracji prawnej z Eurosystemem”. „Na obecny stopień wypełnienia kryteriów konwergencji nominalnej silnie wpłynęły następujące po sobie szoki gospodarcze, które wystąpiły w ciągu ostatnich lat” – wyjaśniało w grudniowej edycji „Monitora Konwergencji z Unią Gospodarczą i Walutową” Ministerstwo Finansów. „Wychodzenie gospodarki z okresu kolejnych szoków zewnętrznych będzie charakteryzowało się poprawą stabilności makroekonomicznej i, w konsekwencji, przybliży perspektywę wypełnienia kryteriów konwergencji nominalnej oraz zwiększenia stopnia konwergencji realnej Polski ze strefą euro” – czytamy w raporcie. Nie widać też presji społecznej, aby złotego zamieniać na euro. Przeciwnie: dominuje niechęć. Zgodnie z badaniem opublikowanym w sierpniu 2024 r. przez Fundację Wolności Gospodarczej, poparcie dla wprowadzenia euro w Polsce „za kilka lat” wyraziło niespełna 31 proc. badanych, zaś dezaprobatę 56,5 proc.