Dotychczasowy szef Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys swoje odejście z końcem zeszłego roku do sektora prywatnego zapowiedział niespełna miesiąc po wyborach parlamentarnych. Kierował tą państwową spółką od jej utworzenia w 2016 r. na bazie Polskich Inwestycji Rozwojowych. Wcześniej, od 2010 r., był dyrektorem zarządzającym w PKO BP. Był uważany za jednego z najlepszych fachowców w rządach PiS, był bliskim współpracownikiem premiera Mateusza Morawieckiego. Gdy w czasie rozpisanego jeszcze w zeszłym roku konkursu na nowe kierownictwo PFR nikt się nie zgłosił, Paweł Borys opóźnił swoje odejście. Ostatecznie jednak 8 kwietnia dołączył do władz giełdowego funduszu MCI.
W międzyczasie rada nadzorcza PFR rozpisała drugi konkurs na nowe władze. Termin zgłaszania kandydatur wyznaczyła na 5 kwietnia. Tuż przed jego upływem przedłużyła termin na zgłaszanie kandydatur do 12 kwietnia. W ostatni piątek ogłosiła natomiast, że podjęła decyzję o kolejnym przedłużeniu okresu trwania postępowań kwalifikacyjnych na członków zarządu spółki. – Wydłużony został termin składania ofert do 19 kwietnia 2024 r. do godz. 11, a otwarcie ofert nastąpi w tym samym dniu po godz. 11 – ogłosiła rada nadzorcza PFR. – Rozmowy kwalifikacyjne z kandydatami spełniającymi warunki formalne zawarte w ogłoszeniu będą przeprowadzane w siedzibie spółki od 22 kwietnia 2024 r., z zastrzeżeniem, że o dokładnej dacie, miejscu i godzinie przeprowadzenia rozmów kwalifikacyjnych kandydaci spełniający wymogi formalne zostaną powiadomieni telefonicznie lub na adres poczty elektronicznej wskazany w zgłoszeniu kandydata – dodała.
Czytaj więcej
Paweł Borys dołącza do zespołu inwestycyjnego MCI w roli partnera zarządzającego. Wspólnie z założycielem funduszu Tomaszem Czechowiczem będzie realizował strategię budowy największego funduszu private equity nowych technologii w regionie CEE.
Rada szuka kandydatów na stanowisko prezesa i trzech wiceprezesów. Na razie Polskim Funduszem Rozwoju kierują jego dotychczasowi wiceprezesi Tomasz Fill, Bartosz Marczuk i Bartłomiej Pawlak. W poniedziałek nie udało nam się uzyskać komentarzy PFR i Ministerstwa Aktywów Państwowych w sprawie przyczyn kolejnego przedłużenia konkursu na nowe władze spółki. Z naszych nieoficjalnych rozmów z przedstawicielami rynku finansowego wynika, że kandydatów może odstraszać m.in. niepewna przyszłość Polskiego Funduszu Rozwoju.
Pod koniec zeszłego opisywaliśmy raport Polskiego Instytutu Ekonomicznego „Wpływ tarcz finansowych PFR na polską gospodarkę”. W 2020 r. w wyniku ataku wirusa Covid-19 gospodarka światowa zamarła, lockdowny zatrzymały całe jej gałęzie, pozrywały łańcuchy dostaw, ograniczyły produkcję i handel. W odpowiedzi na atak pandemii Polski Fundusz Rozwoju uruchomił dwie tarcze finansowe, które przed jej skutkami miały chronić polskie firmy i miejsca pracy. Tarcze objęły 360 tys. firm, które łącznie zatrudniały 3,5 mln pracowników. W ramach obu tarcz wypłacono 68,1 mld zł pomocy. Raport PIE chwalił działania PFR w tym zakresie. Jego autorzy przekonywali, że wzrost PKB osiągnięty dzięki tarczom pozwolił z nawiązką pokryć wydatki z nimi związane. Twierdzili, że za ich sprawą udało się zapobiec wybuchowi bezrobocia i masowym upadłościom firm. Ekonomiści, z którymi wtedy rozmawialiśmy o raporcie, przyznawali, że pomoc dla firm w okresie pandemii była konieczna, zauważali też jednak m.in., że często trafiała nie tam, gdzie była potrzebna, że rozdawano ją zbyt hojnie, że napędziło to późniejsze problemy gospodarcze, m.in. inflację. Krytykowali też upolitycznienie działań PFR.