Jak podał w poniedziałek GUS, w urzędach pracy na koniec sierpnia zarejestrowanych było 782,5 tys. osób, tyle samo co w lipcu. W porównaniu do sierpnia ub.r. liczba bezrobotnych zmalała o ponad 24 tys. Jeszcze w 2017 r. normą były wyniki przekraczające 1 mln osób.
Stopa bezrobocia rejestrowanego utrzymała się na tym samym co w lipcu poziomie 5 proc., zgodnie z przeciętnymi szacunkami ekonomistów ankietowanych przez „Parkiet” i wstępnymi doniesieniami Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej.
W przeszłości w sierpniu stopa bezrobocia zwykle nieznacznie malała w stosunku do lipca. To, że tym razem tak się nie stało, może uchodzić za przejaw ochłodzenia na rynku pracy. Ale stopa bezrobocia jest już na tak niskim w ujęciu historycznym poziomie (według innej miary, publikowanej przez Eurostat, jest w okolicy 2,7 proc.), że trudno oczekiwać jej dalszego spadku. W porównaniu do sierpnia ub.r. wskaźnik ten obniżył się o 0,2 pkt proc., tak samo jak w poprzednich dwóch miesiącach.
Poniedziałkowe dane GUS potwierdzają, że spowolnienie w gospodarce wywiera negatywny wpływ na rynek pracy, ale jest on ledwie widoczny. Na koniec sierpnia w urzędach pracy było 68,9 tys. ofert pracy, minimalnie więcej niż miesiąc wcześniej ale wyraźnie (o 12,7 proc.) mniej niż rok wcześniej. O 3,5 proc. rok do roku zmalała też liczba nowych ofert pracy. To przejaw słabnącego zapotrzebowania na pracowników, ale też niedoboru wykwalifikowanych kadr. Firmy, które mają problemy ze znalezieniem odpowiednich pracowników, ograniczają procesy rekrutacyjne.