Inwestycje wyhamowały

Kłopoty strefy euro kładą się coraz większym cieniem na polskiej gospodarce. To jedna z przyczyn braku nowych umów z inwestorami dotyczących nowych projektów realizowanych w specjalnych strefach ekonomicznych

Publikacja: 10.05.2010 02:51

Marek Cieślak, prezes łódzkiej SSE

Marek Cieślak, prezes łódzkiej SSE

Foto: Fotorzepa

Po dobrym I kwartale, kiedy inwestorzy w specjalnych strefach ekonomicznych zadeklarowali uruchomienie nowych przedsięwzięć za 1,16 mld zł, w kwietniu przyszedł zimny prysznic. Wartość wydanych zezwoleń nie przekroczyła 250 mln zł. 87 proc. tej kwoty to zasługa tylko trzech stref: mieleckiej (nakłady za 99 mln zł), pomorskiej (78 mln zł) oraz kostrzyńsko-słubickiej (41 mln zł). Osiem z 14 stref nie podpisało ani jednej umowy inwestycyjnej. Trzy strefy – suwalska, kamiennogórska oraz słupska nie zdobyły ani jednego inwestora od początku roku.

[srodtytul]Liderzy zawiedli[/srodtytul]

– Ten rok będzie jeszcze słabszy niż ubiegły. Zainteresowanie potencjalnych inwestorów może i jest, ale nie przekłada się na decyzje – mówi dyrektor inwestycyjny słupskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej Leonard Ferkaluk. Dwie strefy – katowicka i wałbrzyska, które w pierwszych trzech miesiącach zyskały najwięcej inwestycji, wyraźnie spuściły z tonu. W wałbrzyskiej, która w I kwartale wydała 11 zezwoleń wartych 213 mln zł, w kwietniu podpisano tylko dwa na 8 mln zł.

Z kolei katowicka, gdzie do końca marca zadeklarowano w sumie 0,5 mld zł, w II kwartale nie pojawiło się nic nowego. Prezes katowickiej SSE Piotr Wojaczek nie ukrywa, że dobre wyniki pierwszych trzech miesięcy były efektem przygotowania pięciu z siedmiu projektów jeszcze 2009 r. A choć teraz zarząd katowickiej SEE negocjuje trzy kolejne przedsięwzięcia, nieprędko będą one gotowe to zatwierdzenia. – Nie da się ukryć, że liczyliśmy na znacznie więcej – przyznaje Wojaczek.

[srodtytul]Problemy globalne[/srodtytul]

Administratorzy stref obawiają się, że nagłe zawirowania w strefie euro negatywnie przełożą się na decyzje inwestycyjne. W tym roku negocjacje są wyjątkowo trudne: inwestorzy są bardzo ostrożni, a konkurencja w przyciąganiu zagranicznego kapitału silniejsza niż przed rokiem.

Trudno się dziwić: według ubiegłorocznej prognozy ONZ-owskiej konferencji ds. handlu i rozwoju UNCTAD, globalny napływ inwestycji zagranicznych w roku 2010 wyniesie około 1,3 bln USD, podczas gdy przed kryzysem, w rekordowym 2007 roku, zbliżał się do 2 bln USD. UNCTAD uzależnia tempo napływu od poprawy klimatu inwestycyjnego oraz wzrostu zaufania inwestorów. Tymczasem ostatnie zawirowania w strefie euro osłabiają klimat, a zaufanie mocno podkopują.

– Niepewna sytuacja może odbić się na prowadzonych negocjacjach. Niepokój powoduje zwłaszcza rozchwianie kursu złotego, bo inwestorzy potrzebują stabilizacji – zaznacza prezes łódzkiej SSE Marek Cieślak. A szef promocji w strefie tarnobrzeskiej Janusz Miś, który właśnie wrócił z rozmów w Wiedniu, relacjonuje: – Tam panuje przekonanie, że do zakończenia kryzysu jeszcze daleko.

[srodtytul]Lepiej przeczekać?[/srodtytul]

Według szefa katowickiej SSE, wyhamowanie negocjacji osłabiłoby zwłaszcza wyniki IV kwartału i początku przyszłego roku. Tymczasem to właśnie wtedy zarządy SSE spodziewają się inwestycyjnego odbicia. – Jeśli niepokoje na rynkach nie wygasną w ciągu najbliższych tygodni, z inwestycjami będzie krucho – ostrzega Wojaczek.

Jaki czeka nas scenariusz? Zdaniem Adama Żołnowskiego z PricewaterhouseCoopers, inwestorzy mogą zawiesić rozmowy na kołku i przyglądać się rozwojowi sytuacji. – Gdybym to ja miał podejmować teraz decyzję o inwestycji, to postanowiłbym zaczekać, aż gorączka minie – mówi.

Większym optymistą jest Adam Allen z Ernst & Young. Ponieważ – jak twierdzi – inwestorzy lokują Polskę w innym „koszyku” niż państwa zachodnie, więc nie muszą nas łączyć z sytuacją Grecji czy Hiszpanii. – Ten podział, który nie tak dawno nam przeszkadzał, dziś może działać na naszą korzyść. Ponadto informacje o dobrej sytuacji gospodarczej Polski poszły w świat, a to nas wyróżnia – argumentuje Allen.

[srodtytul]Lokalne problemy[/srodtytul]

W niektórych strefach na skomplikowaną ostatnimi wydarzeniami sytuację makroekonomiczną nakładają się jeszcze problemy lokalne. W strefie starachowickiej są to remonty dróg. – Inwestor przyjeżdża i widzi, że wszystko jest rozkopane. To nie jest zachęcające – mówi Cezary Tkaczyk, wiceprezes starachowickiej SSE. Z kolei w Łodzi na klimat inwestycyjny nie wpływa pozytywnie sytuacja polityczna: w mieście zamiast prezydenta funkcjonuje komisarz pełniący jego obowiązki. Według prezesa Cieślaka, ten brak stabilizacji już zniechęcił kilku przedsiębiorców, którzy chcieli w mieście ulokować nowe inwestycje.

Gospodarka krajowa
PMI dla polskiego przemysłu w dół. Optymizm w branży dawno tak nie tąpnął
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka krajowa
Inflacja w Polsce wyraźnie w dół. Jest najniższa od miesięcy
Gospodarka krajowa
Podatek katastralny w Polsce? „Nieodzowny”
Gospodarka krajowa
Rynek usług ładowania e-aut czeka konsolidacja
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Gospodarka krajowa
Co gryzie polskiego konsumenta?
Gospodarka krajowa
Spółki toną w raportach. Deregulacja chce to zmienić. Znamy szczegóły postulatów