Dotychczasowa umowa wygasła na początku maja. W jej ramach Polska mogła pożyczyć 20,5 mld USD. NBP musiał zapłacić MFW „za gotowość” 50 mln USD. Zarząd nie chciał ponosić tych kosztów. Twierdził też, że nie potrzebuje zwiększania rezerw walutowych. Chciał, by MF przyznał, że FCL jest potrzebna ze względu na „czynniki fiskalne, mogące mieć wpływ na bilans płatniczy”.
Informując NBP o zamiarze odnowienia FCL Rostowski podał, że budżet nie jest powodem ubiegania się o nią. Wskazał ryzyko związane z obecnym kryzysem, który może doprowadzić do osłabienia złotego. Resort uważa też, że nawet niewielki spadek rentowności papierów skarbowych zrównoważy koszt podpisania umowy. Według ministerstwa, wystarczy, by spadła ona o 2 punkty bazowe (0,02 pkt proc.).
Czy to oznacza, że konflikt FCL zbliża się ku końcowi? Niekoniecznie. Z naszych informacji wynika, że zarząd NBP nadal nie jest skłonny podpisać się pod wnioskiem, a o dostęp do FCL powinny wystąpić resort finansów i bank centralny.
FCL powoduje również komplikacje w funkcjonowaniu Rady Polityki Pieniężnej. W kwietniu podjęła ona uchwałę popierającą jej odnowienie. Zarząd NBP jej jednak nie wykonuje. „Gazeta Wyborcza” napisała, że Andrzej Bratkowski, członek RPP, wyszedł z wtorkowego, roboczego posiedzenia, na którym dyskutowano o linii z MFW. – Jeżeli RPP podejmuje uchwały, które ewidentnie dotyczą polityki pieniężnej, a zarząd mówi, że ich nie wykona, to nie wiem, po co mamy się spotykać – powiedział nam Bratkowski.
Odkąd szef NBP Sławomir Skrzypek zginął w katastrofie pod Smoleńskiem, jego obowiązki pełni Piotr Wiesiołek, I zastępca prezesa. W normalnych warunkach wiceprezesi NBP nie mogą brać udziału w posiedzeniach rady. Większość opinii prawnych dopuszcza jednak taką możliwość w obecnej sytuacji. – Oznacza to jednak, że gdy nie ma prezesa, to w zarządzie nie ma osoby, która odpowiadałaby za jego działalność – wskazał Bratkowski.