– Tegoroczna powódź przyniesie znacznie większe straty niż kataklizm w 1997 r., bo woda stoi na polach i w sadach i nie opada. Straty we wczesnych warzywach wynoszą około 50 proc. To będzie miało kolosalne skutki dla produkcji warzywniczej – ocenia prof. Józef Robak z Instytutu Warzywnictwa w Skierniewicach.

Jego zdaniem ucierpią głównie producenci pomidorów, papryki i wczesnych ogórków. Polska nie może w tym przypadku ratować się importem, bo ulewy i zimna pogoda odbiły się także na produkcji warzyw w Czechach, na Węgrzech i w Hiszpanii.

Ceny truskawek na podwarszawskim rynku hurtowym w ciągu weekendu poszły w górę. Za kilogram krajowych owoców trzeba zapłacić od 18 do 22 zł. – To są ceny hurtowe. Wielu Polaków nie będzie w tym roku stać na te owoce – ocenia Małgorzata Skoczewska, rzeczniczka rynku Bronisze. Podwyżki cen owoców i warzyw mogą mieć również negatywny wpływ na inflację. Analitycy spodziewają się wprawdzie, że w najbliższych miesiącach będzie ona spadać, ale może się okazać wyższa, niż dotąd prognozowano.

Skutki powodzi odczują branże przemysłu związane z rolnictwem. Producenci nawozów i środków ochrony roślin notują od początku roku gorsze wyniki sprzedaży, ponieważ rolnicy ograniczyli wydatki po słabych przychodach w ubiegłym roku. – Spodziewamy się, że w tym roku, po raz pierwszy od wielu lat, spadnie zużycie środków ochrony roślin – mówi Jerzy Próchnicki z Bayer Crop Science.

Długotrwałe opady i chłodna pogoda sprawiają, że pola uprawne są nasiąknięte wodą. Zboża bardzo źle zimowały, a cena ziarna jest tak niska, że rolnicy mogą już nie ratować zbiorów. – Część upraw jest w zbyt złym stanie, by w nie dodatkowo inwestować. Spodziewamy się spadku sprzedaży środków ochrony roślin o 5–10 proc. w tym roku. Jeśli przyjdzie parę dni ciepła, to choroby roślin będą rozwijać się błyskawicznie – dodaje Próchnicki. Polski rynek środków ochrony roślin wart był w ubiegłym roku 2,9 mld zł, sprzedaż nawozów zaś ok. 4,5 mld zł.