Mechanizm stosuje nadal, z tym że powołuje się na umowne prawo odkupu i kodeks cywilny. Wcześniej powoływała się na unieważniony zapis ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa.
Do kwietnia tego roku Agencja w każdej umowie zapisywała, że może odebrać grunt w ciągu pięciu lat od sprzedaży, zwracając nabywcy tyle, ile wcześniej zapłacił. Rynkowe ceny gruntów były zwykle o wiele wyższe. Teraz podobny zapis zamieszczany jest tylko w niektórych umowach.
O sprawie dowiedzieliśmy się od osoby biorącej udział w przetargu na zakup gruntu, która była zaskoczona, że mimo wyroku Trybunału w umowie notariusz zamieścił zapis o odkupie.
– Skorzystanie z umownego prawa odkupu będzie mogło być zrealizowane jedynie po zamieszczeniu odpowiedniej informacji w ogłoszeniach i zawiadomieniach o przetargach – mówi Grażyna Kapelko, rzeczniczka ANR. Jednak osoby, które przez ostatnie lata z odkupem walczyły, takimi zapisami są zdziwione. – ANR przypisuje sobie uprawnienia, których nie ma już w ustawie, na podstawie której prowadzi działalność – mówi radca prawny Krzysztof Dobrowolski, założyciel obywatelskiego Ruchu na rzecz Walki z Prawem Odkupu. Podkreśla, że przed 2003 r., zanim Agencja dostała ustawowo możliwość odkupu gruntów, nie stosowała takich zapisów. Więc i teraz nie powinna.
W marcu tego roku Trybunał Konstytucyjny uznał, że przepisy ustawowe dotyczące prawa odkupu przez ANR są niezgodne z ustawą zasadniczą. Uznał, że stanowią daleko idącą ingerencję w sferę zawierania umów między stronami, bo Agencja nie miała żadnych kryteriów, komu i na jakich zasadach grunty może odebrać. Często tracili je rolnicy, choć w założeniu miała uderzyć w spekulantów.