Na początku ubiegłego tygodnia na internetowych przetargach Lasów Państwowych jeden podmiot wykupił wszystkie duże partie drewna tartacznego iglastego i tzw. papierówki. Te unieważniły niemal setkę aukcji. – To było działanie nastawione na zdyskredytowanie systemu sprzedaży drewna – mówi Marian Pigan, dyrektor generalny Lasów Państwowych. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Lasy zawiadomiły o sprawie m.in. prokuraturę i Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Pigan odmówił podania informacji, o jaką ilość drewna chodzi. Według szacunków Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego z Poznania może to być 200–300 tys. metrów sześc. surowca. – Może to stanowić nawet 8 proc. puli tego typu drewna przeznaczonego do sprzedaży na II półrocze – uważa Bogdan Czemko, przedstawiciel izby. Przypomina, że do sprzedaży na to półrocze na przetarg nieograniczony trafi około 7,5 mln m sześc. drewna z zasobów Lasów.
[srodtytul]Za mało dla polskich firm[/srodtytul]
Producenci płyt, celulozy i desek coraz częściej się skarżą na obecne zasady sprzedaży drewna. Przedstawiciele firm giełdowych, takich jak Barlinek, Paged Sklejka, Hardex, Pfleiderer Grajewo, już kilka miesięcy temu sygnalizowali, że mają kłopoty z zakupem surowca. Narzekali, że muszą o niego walczyć z firmami z Niemiec i Austrii, które podbijają ceny, tymczasem oni nie mogą kupować w Niemczech, bo tam w pierwszej kolejności drewno sprzedawane jest lokalnym odbiorcom.
– W branży sklejkowej nie ma tragedii, ale drewno wykorzystywane w branży papierniczej i płyt meblowych podrożało w niektórych regionach o 20–30 proc. – mówił wówczas Waldemar Czarnocki, prezes firmy Paged Sklejka– Każde kolejne pół roku trwania obecnego systemu oznacza dla przemysłu coraz większy kłopot z przetrwaniem – mówi Maria Antoni Hikiert ze Stowarzyszenia Producentów Płyt Drewnopochodnych. Przekonuje, że ilość drewna, która trafia do firm działających w Polsce, jest niewystarczająca, a na walkę o surowiec dostępny na aukcjach otwartych polskich firm nie stać.